28 grudnia 2016

Wywiad z Kasią Ślęczką

Maja Krzysztofińska: Kasiu, jakie lubisz zwierzątka?
Katarzyna Ślęczka.: Najbardziej lubię kotki. 
M.K.: Czy masz zwierzątko?
K.Ś.:  Tak, mam kotka.
M.K.: Jak ma na imię twój kotek?
K.Ś.: Mój kotek ma na imię Fiona.
M.K.: Jakiego koloru jest twój kotek?
K.Ś.: Mój kotek jest koloru rudo-białego.
M.K.: Kasiu, a co lubi jeść twój kotek?
K.Ś.: Mój kotek najbardziej lubi jeść karmę dla kotów:-)

Wywiad z bratem Piotrkiem...

Maciek Baster: W JAKIM ZESPOLE GRASZ?
Piotr Baster: Gram w zespole KS Bronowianka.
M.B.: JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY KLUB PIŁKARSKI?
P.B.: Moim ulubionym klubem piłkarskim jest FC Bayern.
M.B.: JAKI MASZ NUMER NA KOSZULCE PIŁKARSKIEJ?
P.B.: Na koszulce mam numer dziewięć.
M.B.: ILU WAS JEST W DRUŻYNIE?
P.B.: Jest nas w drużynie dwunastu.
M.B.: JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY PIŁKARZ?
P.B.: Moim ulubionym piłkarzem jest Robert Lewandowski.


MACIEK



Pokaz gadów

3 listopada ok. godziny 10.00 w sali gimnastycznej odbył się pokaz gadów. W pokazie wzięli udział uczniowie z klas 4, 5 i 6.  Do naszej szkoły przyjechała pani, która zajmuje się gadami. Pokazywała nam różne węże i opowiadała o nich. Pozwoliła nam też dotknąć niektórych węży.  Pokaz gadów bardzo nam się podobał. To była dla nas żywa lekcja przyrody.                                               
Fot. Dominika Dąbrowska

Dzień chłopaka!

30 września 2016 r. odbył się "Dzień chłopaka" w szkole w Modlnicy. Organizowały go m.in. dziewczyny z klasy 4a. Pola przyniosła kostiumy dla chłopaków a ja zajęłam się resztą. Na początku poszliśmy na boisko dla gimnazjalistów, rozłożyliśmy słodycze a potem rozegrał się teatrzyk pod tytułem "Jacy chłopacy dla nas byli". Później złożyliśmy naszym kolegom życzenia i rozdaliśmy prezenty. Były to klocki Lego, słodycze i batony. Potem daliśmy im różowe baloniki, które zaczęły  pękać:-) Na końcu zaczeła się zabawna gra - zawiązaliśmy im razem sznurówki i musieli w kółko biegać :-) Niestety, po zabawie jednemu z chłopców nie mogła rozwiązać się sznurówka. Na pocieszenie daliśmy mu chipsy! To był wesoły dzień!
 

Kasia Ślęczka

Rozpoczęcie roku szkolnego

1 września odbyło się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. W tym dniu dzieci przyszły do szkoły i usiadły na ławkach w sali gimnastycznej. Następnie Pani Dyrektor wraz z Panią Wicedyrektor powitały wszystkich zgromadzonych. Następnie wszyscy rozeszli się do swoich klas. W klasach uczniowie klas 4 poznali swoje nowe Panie wychowawczynie. To był wspaniały dzień.

Maja Krzysztofińska

Dzień Komisji Edukacji Narodowej

14 października odbył się Dzień Komisji Edukacji Narodowej w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Modlnicy. Na początku po przyjściu do szkoły, rozeszliśmy się do klas, gdzie oglądaliśmy filmy, graliśmy w gry planszowe i rozmawialiśmy. Później uczniowie złożyli życzenia wychowawcom, dyrekcji, nauczycielom i pracownikom szkoły. Dzień Komisji Edukacji Narodowej jest dniem, w którym szczególnie możemy docenić nauczycieli i innych pracowników szkoły.

 Patrycja Makara 4a

14 listopada 2016

Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień

Dnia 21 listopada w naszej szkole odbędzie się "Dzień Życzliwości".
21 listopada ubierz się na kolorowo, weź ze sobą życzliwy uśmiech - tego dnia będziesz mógł zrobić sobie zdjęcie z przyjaciółmi. Weź też długopis i kartkę! Czekać będzie na Ciebie tablica życzliwych pozdrowień. Pozdrów serdecznie kolegów/koleżanki i nauczycieli! Zrób coś miłego dla innych!
Liczymy, że włączysz się do zabawy! :-) Dzień Życzliwości i Pozdrowień odbywa się po to, by uświadomić wszystkim dzieciom, że warto być koleżeńskim i miłym dla innych osób na co dzień.

Źródło:
http://wszedukacja.pl/2013/11/12/dzien-zyczliwosci-w-wsz-edukacja/

24 października 2016

Nasz dzień...

Nasz dzień Patrona Szkoły zorganizowała Pani katechetka Grażyna Krasowska wraz z pomocą innych nauczycieli. Było to 15 września 2016 r. Był to dzień niedługo po moim przyjściu do nowej szkoły. Niektóre osoby dostały drobne upominki za piękne rysunki. Na początku odbyła się Msza Święta. Potem było rozdanie nagród i były quizy w szkole. Dzieci rysowały Św. Stanisława Kostkę. Dzień Patrona Szkoły odbył się, aby utrwalić pamięć Patrona Dzieci i Młodzieży i Patrona Naszej Szkoły.

MACIEK
Św Stanisław Kostka.../fot Aw58/
Źródło: www.wikipedia.org
             

Dzień Patrona

15 września w szkole obchodziliśmy Dzień Patrona. Patronem naszej szkoły jest św. Stanisław Kostka. To święto zorganizowała Pani katechetka - Grażyna Krasowska wraz z innymi nauczycielami. Co roku w szkole obchodzimy Dzień Patrona, aby uczcić jego pamięć. Obchody Dnia Patrona rozpoczęły się od Mszy Świętej w Kościele. Po Mszy Świętej wszyscy uczniowie wrócili do szkoły. W szkole najpierw oglądaliśmy film o św. Stanisławie Kostce, a potem braliśmy udział w quizie wiedzy o naszym patronie. Zwycięzcy quizu otrzymali drobne upominki. Następnie rysowaliśmy portrety św. Stanisława Kostki, a Pani katechetka poczęstowała nas słodyczami.
Maja Wołos
                                                                                                              
Rzeźba Św. Stanisława Kostki./ Fot. Jastrow/
Źródło: www. wikipedia.org

Dzień Patrona Szkoły

Dnia 15 września  2016 r. odbył się dzień Patrona Szkoły, a także Patrona Dzieci i Młodzieży, czyli Św. Stanisława Kostki. Na początku odbyła się Msza w Kościele, żeby uczcić jego pamięć. Po Mszy poszliśmy do szkoły, gdzie rozpoczęły się quizy i konkursy o patronie. Niektóre dzieci dostały upominki za obrazki. Dzień patrona szkoły organizowała Pani Grażyna Krasowska wraz z nauczycielami uczącymi.

Kasia Ślęczka
Święty Stanisław Kostka i Jezus /Alexander Voet 1/
Źródło: www.wikipedia.org

Dzień Patrona

Dnia 15 września 2016 r. odbył się Dzień Patrona Szkoły Podstawowej w Modlnicy. Jak przyszliśmy do szkoły, to panie wychowawczynie zaprowadziły nas do Kościoła na godz. 8.15 na Mszę Świętą. Patronem naszej szkoły jest św. Stanisław Kostka. Po powrocie z Kościoła w salach odbyły się quizy o patronie. Dzień Patrona odbył się, żeby uczcić Jego pamięć.

 Maja Krzysztofińska <3

Dzień Patrona

W naszej szkole Dzień Patrona odbył się 15 września 2016 r. Najpierw poszliśmy do Kościoła na Msze Świętą. Potem poszliśmy do szkoły i zaczęły się konkursy i quizy, które zorganizowała nasza Pani katechetka - Grażyna Krasowska z pomocą innych nauczycieli.  Następnego dnia dzieci dostały oceny za rysunki naszego patrona - Stanisława Kostki. Dzieci były zachwycone z ocen. Kolejny Dzień Patrona za rok!

Patrycja Makara

10 października 2016

Dzień Patrona w ZSP w Modlnicy

15 września 2016 r. nasza Pani katechetka - Grażyna Krasowska i Panie nauczycielki zorganizowały w naszej szkole Dzień Patrona Szkoły. Dzień Patrona odbył się, aby uczcić jego pamięć. Rysowaliśmy piękne rysunki na konkurs, a potem w nagrodę za nie dostaliśmy od naszej Pani pyszne kwaskowe cukierki.

.Jeremiasz Śpiewak.

14 marca 2016

Wywiad z pedagogiem szkolnym

Julia Abramczuk: Od ilu lat pracuje Pani jako pedagog szkolny?
Katarzyna Blak: Jako pedagog szkolny pracuje już od 5 lat.
J.A.: Czy praca pedagoga szkolnego jest trudna?
K.B.: Zdarza się, że praca pedagoga jest trudna i wymaga podjęcia ciężkich decyzji. Trudne bywają rozmowy z dziećmi, którym jest z jakiegoś powodu przykro. Staram się im pomóc, tak by na ich twarzy znowu zagościł uśmiech.
J.A.: Jakie ma Pani obowiązki jako pedagog szkolny?
K.B.: Jako pedagog szkolny zajmuje się pomocą pedagogiczną, pomocą materialną, kontaktem z instytucjami zewnętrznymi. Pomagam rozwiązywać problemy dzieciom, rodzicom i nauczycielom - od strony wychowawczej. Zajmuję się też diagnozą potrzeb i możliwości dzieci.
J.A.: Czy chciała być Pani być nauczycielem jakieś przedmiotu? Jeśli tak to jakiego?
K.B.: Myślałam nad tym, na pewno jeśli miałabym być nauczycielem, to wybrałabym bycie nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej (uczenie w klasach 1-3) albo nauczycielem informatyki lub języka polskiego jako obcego.
J.A.: W jakich sytuacjach dzieci najczęściej korzystają z Pani pomocy?
K.B.: Dzieci korzystają najczęściej z mojej pomocy, gdy mają jakiś problem z koleżanką/kolegą w szkole i na podwórku, gdy mają problem z rodzeństwem, a czasami w rodzinie, np. nie dogadują się z rodzicami, a bardzo by tego chcieli. Często też dzieci przychodzą do mnie, gdy podczas lekcji zrobiły coś co jest wbrew zasadom w szkole. A czasami po prostu przychodzą porozmawiać... Również o rzeczach  miłych.
J.A.: Dziękuję za rozmowę.

Wywiad z Kacprem Wojasem

Tomasz Dziób: Kacper, jaka jest twoja ulubiona książka?
Kacper Wojas: Moją ulubioną książką jest "Magiczne drzewo. Świat Ogromnych".
T.D.: Czy chciałbyś napisać swoją własną książkę?
K.W.: Tak, próbowałem już, ale szybko zniechęciłem się.
T.D.: Jaka część o Harry Potterze jest twoją ulubioną?
K.W.: Myślę, że "Harry Potter i Zakon Feniksa".
T.D.: Jakie gry na komputer najbardziej lubisz?
K.W.: Najbardziej lubię grę Minecraft.
T.D.: Czy masz swoją ulubioną stronę internetową?
K.W.: Nie, ponieważ mało siedzę w internecie.
T.D.: Dziękuję na wywiad.


Wywiad z Tomkiem z klasy 6a

Kacper Wojas: Tomku czym się interesujesz? 
Tomasz Dziób: Interesuję się dinozaurami. 
K.W.: Kiedy wymarły dinozaury?
T.S.: Dinozaury wymarły czterysta milionów lat temu.
K.W.: Czy masz ulubionego dinozaura? 
T.S.: Tak, mam - Ankylozaura.
K.W.: Jak wygląda ten dinozaur?
T.S.: To jest taki żółw z kolcami na skorupie. Ma on ogon długości ciała, na którego końcu posiada maczugę.
K.W.: Czy jest to dinozaur mięsożerny czy roślinożerny?
T.S.: Jest on dinozaurem roślinożernym.
K.W.: Dziękuję Tomku za udzielenie wywiadu.

Zapraszam do czytania kolejnych postów!

Wywiad z Gabrysią Smulską

Zuzanna Sater: W jakie gry najbardziej lubisz grać?
Gabrysia Smulska: Najbardziej lubię grać w Mice Force i Star Stable.
Z.S.: Jakiego koloru jest twój komputer?
G.S.: Mój komputer jest koloru srebrno-granatowego.
Z.S.: Jakiej firmy jest twój komputer?
G.S.: Mój komputer jest firmy Asus.
Z.S.: Czy lubisz psy?
G.S.: Tak, bardzo lubię psy.
Z.S.: Jaką rasę psów lubisz najbardziej?
G.S.: Najbardziej lubię psy rasy labrador.

Wywiad z Zuzanną Sater

Gabriela Smulska: Czy lubisz psy?
Zuzanna Sater: Tak bardzo lubię psy.
G.S.: Jaką rasę psów najbardziej lubisz?
Z.S.: Yorki i Wilczury.
G.S.: Czy masz psa?
Z.S.: Nie mam, ale będę miała. Tak bardzo lubię psy...
G.S.: Jakiej maści psa byś chciała mieć?
Z.S.: Chciałabym mieć psa maści czarno-biało-brązowej.
G.S.: Czy chciałabyś biegać z psem po podwórku?
Z.S.: Tak chciałabym, jak już wspomniałam moim marzeniem jest mieć psa, opiekować się nim i bawić się z nim.
G.S.: Dziękuję za rozmowę.
Gabrysia

13 marca 2016

Wywiad z Gabrysią Smulską

Kasia Sałdan: Gabrysia, jaka jest twoja ulubiona gra?
Gabrysia Smulska: Moja ulubiona gra to Star Stable.
K.S.: O czym jest ta gra?
G.S.: Gra jest o koniach, trzeba się nimi opiekować. Zdobywa się poziomy. Mam już 16 poziom. Niestety za darmo się gra tylko do 5 levelu. Później trzeba kupić StarRider'a lub poczekać na kody na SR (skrót od StarRider).
K.S.: Jaka jeszcze inna gra, która ci się podoba?
G.S.: Minecraft. Myślę, że każdy wie na czym ta gra polega, więc chyba nie muszę tłumaczyć. Lubię także grać w grę na telefon - Burger - The Game. To moja ulubiona gra na telefon.
K.S.: Dziękuję za rozmowę.

Wywiad z Gabrielą Stefańczyk z kl. 5A

Julia Abramczuk: Jaki rodzaj książek lubisz najbardziej?
Gabriela Stefańczyk: Bardzo lubię literaturę fantastyczną.
J.A.: Jaka jest twoja ulubiona książka?
G.S.: Moją ulubioną książką jest trylogia Harrego Pottera.
J.A.: Jaki jest twój ulubiony autor książek?
G.S.: Moim ulubionym autorem książek jest J.K.Rowling.
J.A.: Gdybyś miała spotkać się z bohaterem twojej ulubionej książki, to kto by to był? 
G.S.: Postać z książki, z którą chciałabym się spotkać to Zgredek z Harrego Pottera.
J.A.: Czy wzięłaś kiedyś udział w wydarzeniach związanych z książkami, jeśli tak to w jakich?
G.S.: Wzięłam udział w targach książki i staram się brać udział w konkursach literackich. Ostatnio wzięłam również udział w Harry Potter Book Night.
J.A.: Ile masz książek w swoim domu i ile z nich przeczytałaś?
G.S.: Mam 50 książek i wszystkie z nich przeczytałam.
J.A.: Dziękuję za rozmowę.

Uniwersytet Dzieci

Dnia 19 grudnia poszłam na Uniwersytet Dzieci. Na Uniwersytecie robimy różne ciekawe doświadczenia. 19 grudnia był wykład o tym, jak pokazywać jakiś tekst za pomocą TYLKO światła i dźwięku. Pani dawała nam jakieś filozoficzne stare książki, więc nikt nie wiedział, o co chodzi... Każdy nie mógł zgadnąć, o co komu chodzi. Mieliśmy do dyspozycji jakieś takie światełka na patykach (plastikowych), czujkę ruchu, (która włączała światło) i dyktafon (na kasety...). Nasza grupa (czteroosobowa) znalazła jakieś normalne zdanie: Tata Paulinki się zaśmiał. Nagraliśmy na dyktafonie śmiech, ale niestety to było na kasetę. Pan, który pomagał nam w zajęciach ciągle do nas przychodził i tłumaczył jak włącza się dyktafon, jak się stopuje, jak się wyłącza i jak się odtwarza. To było bardzo trudne... Nie wiem jak moi rodzice to zrozumieli... No i oczywiście było mini-głosowanie, kto będzie tym tatą. Jak zwykle trafiło na mnie. Jak szłam i udawałam, że się śmieję to pan stracił kontrole nad dyktafonem. Za 3 razem się udało... do trzech razy sztuka ☺. Zajęcia były bardzo fajne. Mam nadzieję, że będzie więcej takich!!!
Kasia 

Harry Potter Book Night

W naszej Szkole Podstawowej (i nie tylko) 4 lutego o godzinie 20.00 została zorganizowana Światowa Noc Harry'ego Pottera, czyli Harry Potter Book Night. Wzięli w niej udział głównie uczniowie z gimnazjum. Uczniów ze szkoły podstawowej było tylko kilku. Jak to powiedziała pani, która organizowała imprezę "Tylko najwierniejsi fani";) Uczniowie zostali całą noc w szkole, podczas której odbyły się wszelakie zabawy, związane z Harrym Potterem. Uczestnicy musieli przyjść w kostiumach osób, występujących w książce. Ok. godziny 21.00 zasiedli do uroczystej kolacji i wypili, występujące w opowieści, piwo kremowe ze słodką pianką. Cała impreza odbywała się w różnych częściach świata, ale również w naszym gimnazjum. W czasie wydarzenia została przeprowadzona składka (25 zł) na jedzenie i napoje. Wszyscy musieli przynieść: śpiwór i jasiek, przybory toaletowe, rzeczy do spania, podręczniki na piątkowe lekcje i oczywiście dobry humor :) Jako fanka Harrego, nie mogę się już doczekać kolejnej takiej nocy!!! Było wspaniale! ♥♥♥

Gabrysia

Moje ferie ♥

W czasie ferii w 2 tygodniu pojechałam na obóz taneczny studio ruchu Sk-art. Na obozie miałam pięcioosobowy pokój i miałam 5 koleżanek w pokoju. Dziewczyny miały na imię: Ania, Ala, Oliwia, Eliza no i ja. Moja wychowawczyni miała na imię Barbara Burtan i pełniła nad nami opiekę podczas wyjazdu. Codziennie mieliśmy dwa rodzaje zajęć tanecznych i stretching, czyli rozciąganie i siłka. Byliśmy też dwa razy na basenie i raz na pontonach - to była dla nas największa niespodzianka! Wyjazd zaliczam do bardzo udanych. 

Szlachetna paczka

File:SzlachetnaPaczka.jpg
Logo szlachetnej paczki./Fot.:Dawid Musiał.
/Źródło.:www.wikipedia.org
Co roku w Polsce organizuję się Szlachetną paczkę. Szkoła wybiera jedną rodzinę i wszyscy ze szkoły zbierają dla tej rodziny różne rzeczy codziennego użytku i zabawki dla dzieci. Nasza szkoła bierze w tym udział, a organizuje to Ksiądz Artur. Ja co roku biorę udział w tej akcji i bardzo zachęcam do zbierania rzeczy na kolejną Szlachetną paczkę. Dziękuje za czytanie tego posta i zapraszam na czytanie kolejnych;-]
JULIA :-]

Wigilia klasowa

22.12.2015 r. odbyła się Wigilia klasowa. Dzieci przyniosły różne przysmaki. Były pierniczki, ciasta, ciasteczka i picie. Kiedy weszliśmy do klasy to zaczęliśmy od układania ławek i krzeseł. Jak już wszyscy skończyli, siedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść smakołyki. Potem oczywiście dzieliliśmy się opłatkiem. O godzinie 9.00 miały rozpocząć się jasełka, więc kiedy nadeszła 9:00 zeszliśmy do sali gimnastycznej. Jasełka trwały godzinę i bardzo mi się podobały. Po jasełkach poszliśmy do sali. Puściliśmy kolędy i wygłupialiśmy się. A potem znowu zaczęliśmy się najadać przysmakami. Nasza koleżanka przyniosła nam pierniczki domki, które były wyjątkowym prezentem :)

15 lutego 2016

Sprawozdanie z wycieczki do cyrku

Moja wycieczka odbyła się 14 września, ciepłego popołudnia. Wzięło w niej udział kilkoro osób z mojej rodziny, oraz moja przyjaciółka Patrycja. 
 
W ten dzień, ok. godziny 17:00 wyjechaliśmy spod domu. Siedziałam w samochodzie razem z moim dziadkiem, mamą, bratem oraz z Patrycją. Musieliśmy się śpieszyć, ponieważ spektakl zaczynał się już o godzinie 18:30. Mieliśmy trudności z dojechaniem i omal się nie spóźniliśmy. Cyrk był rozstawiony na błoniach krakowskich. Był to piękny, kolorowy i oświetlony namiot, wręcz kuszący do wejścia. Było bardzo głośno. Wszyscy krzyczeli, grała głośna muzyka. Cyrk było więc widać i słychać z bardzo daleka. Podeszliśmy do pana, który sprzedawał bilety. Wyglądał dość zabawnie. Ubrany był w czerwony, długi płaszcz ze złotymi guzikami oraz blaszkami na ramionach, tego samego koloru. Ja i Patrycja podeszłyśmy do niego z uśmiechem, a on odpowiedział nam tym samym. Dorośli podali mu bilety. On zaś, otworzył furtkę, z drogą prowadzącą do wejścia wielkiego namiotu. Na trawie był rozłożony czerwony dywan. Dookoła leżały kolorowe cekiny. Weszliśmy do środka. Przy wejściu stał ubrany, tak samo jak pan od biletów, inny pracownik, pokazujący nam miejsca po boku wielkiej kolorowej areny. Usiedliśmy. Wokół dało się czuć narastające napięcie i oczekiwanie. Dopiero o godzinie 18:40 zaczęło się przedstawienie. Zabrzmiała wesoła, skoczna muzyka i na arenę wyszedł pan, który okazał się być kierownikiem cyrku. Wytłumaczył o czym będzie spektakl oraz, że artyści bardzo się napracowali i proszą o docenienie. Rozległy się oklaski i kierownik zszedł. Następnie wszedł żongler. Żonglował świetnie! Kręglami, piłeczkami, a na końcu przez chwilę stopami. Wiwatom nie było końca. Mężczyzna ukłonił się i po chwili zniknął za kurtyną. Później nastrój był bardzo poważny, w porównaniu do poprzedniego występu. Wyszła młoda kobieta, ubrana w zielony strój, taki jak kąpielowy. Nad nią zawisła długa lina w kształcie węża, a cała sceneria przypominała dżunglę. Później kobieta wykonywała różne akrobacje, zwisając głową w dół na samych nogach, robiąc różne przewroty, koziołki itp. Rozległy się oklaski. Utalentowana pani ukłoniła się i zeszła. O godzinie 19:45 ogłoszono przerwę. Z Patrycją biegałyśmy jak szalone przed cyrkiem, zderzając się ze sobą i śmiejąc się. Równo o 20:00 wznowiono spektakl i na arenę wbiegły konie, a za nimi jakaś pani w złotym pióropuszu. Konie, będąc posłuszne pani z batem, goniły, wykonywały sztuczki i szczerząc zęby, próbowały wyrwać ludziom popcorn z rąk. Gdy te zniknęły za kurtyną, pojawiła się kolejna artystka, razem z gołębiami, fretką, kotem, dwoma psami i małpką kapucynką. Kot wdrapał się kobiecie na ramiona. Na nim stała małpka, kręcąc hula-hop, na którym były gołębie. W tym czasie, fretka kręciła się w specjalnym kółku. Później weszli klauni, następnie para balansująca na linie, a jeszcze potem akrobaci, kręcący się na prostym słupie. 
 
Na sam koniec, dzieciom pozwolono zrobić sobie zdjęcia z kapucynką i przejechać na kucyku lub wielbłądzie. Zmęczeni, ale zadowoleni ruszyliśmy do domu. Było późno, bo 21:32. W "Cyrku Zalewskim" bardzo mi się podobało. Był to dowód, że niektórzy ludzie mają niesamowite talenty i trzeba to docenić. Chętnie jeszcze kiedyś tam wrócę i jeszcze raz przeżyję te wesołe chwile, razem z artystami.
Gabrysia =)  

Sprawozdanie z wystawy klimatycznej

13 listopada 2015r. mieliśmy zaplanowany wyjazd na wystawę klimatyczną. Zbiórkę mieliśmy w naszej sali, czyli klasie 6a. Po przeliczeniu uczniów udaliśmy się na przystanek autobusowy ponieważ na miejsce mieliśmy dojechać komunikacją miejską.
 
Po przyjeździe na miejsce udaliśmy się na drugie śniadanie, ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia wystawy. Wszystko zaczęło się od prac grupowych na temat recyklingu. Mieliśmy za zadanie napisać coś ciekawego o recyklingu. Potem mieliśmy za zadanie zaprojektować i opisać własną torbę na zakupy. Następnie, weszliśmy na główną część wystawy, tam poruszyliśmy różne tematy o dobrych i złych działaniach dla klimatu, między innymi: dziura ozonowa, topnienie lodowców itp. Pod koniec mogliśmy się napić prawdziwego soku z jabłek.
 
Osobiście podobała mi się ta wycieczka. Dowiedziałem się dużo różnych rzeczy, o których nie wiedziałem. Mam nadzieję, że wiele osób ją odwiedziło.

Tomek

Sprawozdanie z wizytu w Muzeum PRL-u

W czerwcu, gdy byłam jeszcze w starej szkole, pani zaplanowała wycieczkę do muzeum PRL-u. Wtedy zorientowałam się, że jedziemy dokładnie w dzień moich urodzin, czyli 18 czerwca. Byłam ucieszona, ponieważ kocham samochody w stylu PRL.
 
Droga była bardzo długa i nudna. Razem z moją koleżanką Zuzią liczyłyśmy ludzi na rowerach. Naliczyłyśmy ponad 10 osób. Gdy dojechaliśmy podszedł do nas pan przewodnik i zaprowadził do muzeum. Najpierw zobaczyliśmy stare motory, samochody i domy. Dowiedzieliśmy się w co kiedyś dzieci się bawiły. Dla mnie najciekawszą grą była "Guma". W następnej sali pokazali nam film o tym jak obchodziło się święta narodowe. W następnej sali pokazane były płaskorzeźby. Na nich znajdowały się sceny ze zwierzętami, np.: wyprowadzanie psa na pole, pasienie owiec itp. W następnym pomieszczeniu było dużo rzeczy codziennego użytku, np.: telewizor, radio, czajnik i inne. Potem wysłuchaliśmy opowieści. Niestety, nie pamiętam o czym była. Gdy wyszliśmy z muzeum była godzina 11.00, a wycieczka kończyć się miała o 14.00. Poszliśmy na plac zabaw na dwie godziny. O 13.00 poszliśmy do McDonalda. Nie lubię McDonalda, więc siedziałam i rozmawiałam z Zuzią.
 
Gdy wróciliśmy przypomniało mi się, że mam torbę z cukierkami z okazji urodzin. Poczęstowałam wszystkich, a cała moja klasa złożyła mi życzenia. Podsumowując, wycieczka była interesująca. To były bardzo ciekawe i dobre urodziny. Nigdy ich nie zapomnę!
Julia

Samochód w stylu PRL-u./Fot.: Rmhermen./Źródło: www.wikipedia.org

Impreza Andrzejkowa

Był wieczór 29 listopada 2015r. aż nagle dowiedziałam się, że jedziemy na Andrzejki... Było około godziny 20 wieczorem. Na imprezie było 3 chłopaków, a ja niestety byłam jedyną dziewczyną. Jeden chłopak był z mojej klasy, oprócz tego byli też dorośli.
 
Wieczorem były wróżby, np. losowało się nazwę kwiatka i pani potem czytała co to oznacza. Była też wróżba kim byliśmy w przeszłości i kim będziemy. Razem z kolegami bawiliśmy się np.: w chowanego przy zgaszonym świetle, a ponieważ była noc, więc nic nie widzieliśmy. Później była krótka bitwa na nerfy i graliśmy na kinekcie w gwiezdne wojny. Dorośli wołali nas od czasu do czasu na wróżby. Gdzieś około godziny 1.00 w nocy byliśmy już tak zmęczeni, że nie przychodziło nam do głowy w co możemy się bawić. Za niedługo wszyscy goście zaczęli zbierać się do drzwi.
 
Ogólnie było dobrze szkoda, że nie było więcej dziewczyn. Byłam zmęczona, chyba tak samo jak reszta, bo niemieliśmy już ochoty na niektóre gry. Wróciłam zadowolona i szczęśliwa z tak fajnej imprezy.

11 stycznia 2016

Wyjazd do kina

11.12.2015 r. rano z tatą spieszyliśmy się bardziej niż zwykle, ponieważ nasza klasa 5B jechała na wycieczkę. Wyjazd planowo był o 07.50. Ledwo zdążyliśmy, odetchnąłem z ulgą. W autobusie siedziałem z JAŚKIEM. Siedziałem od okna i podziwiałem widoki. W pierwszej sali (sali 3D) przewodnicy na ekranie oprowadzili nas po ciele człowieka. W następnej sali,(sali muzycznej) były zaprezentowane efekty świetlne i dźwiękowe. W sali numer 3 mieliśmy wspaniały przywilej, bo mogliśmy korzystać z X4D. W ostatniej sali byliśmy najdłużej bo oglądaliśmy dwa filmy:
- o chłopcu, który postanowił okrążyć świat żaglówką;
- i słuchowisko o klonowaniu.
Wszystkie filmy bardzo mi się podobały (moja  prywatna opinia 9/10) :-D


Kacper Wojas

5 stycznia 2016

Przyjaźń za dwadzieścia sztabek złota

Smok wawelski./ Fot. Eirne.
Źródło: wikipedia.org


Kiedyś około stu lat temu, żył nad Wisłą w jamie Smok Wawelski. Żył samotnie i było mu z tego powodu smutno. Nikt go nie lubił i wszyscy się go bali. Był również bezpodstawnie osądzony, o wykradanie owiec z zagrody, czego oczywiście nigdy nie robił. Nawet lubił owce, bo one jako jedyne stworzenia na ziemi, dotrzymywały mu towarzystwa. Zresztą, nawet gdyby był to smok, który podbiera owce farmerom, to na pewno po prostu z samotności, gdyż nasz smok był wegetarianinem i nigdy nie wziąłby do pyska czegoś, co zawiera chociaż trochę mięsa… 
Któregoś dnia, gdy smok pił wodę z rzeki, zobaczył chłopca. Był on szewcem, który pomagał ojcu w szyciu butów. Chłopak wyglądał na najwyżej 7 lat. Zbliżył się do smoka i powiedział: - Cześć. Mam na imię Julek, a ty? - No... Ja jak widzisz jestem Smokiem Wawelskim. Po co tu przyszedłeś? Nie boisz się mnie? - Nie. Pobawimy się? -odparł Julek. - Oczywiście! – rzekł smok. Smok nie wierzył własnym uszom. Nareszcie ktoś chciał się z nim bawić! W dodatku chłopczyk wydawał się miły i zabawny. Razem spędzili długie godziny na zabawie i wspólnych rozmowach. Wieczorem, gdy dzieciak musiał już wracać, smok czule się z nim pożegnał. Julek obiecał zaś, że jutro też przyjdzie. Natomiast nasza bestia leżąc w jamie rozmyślała o wszystkim co się dzisiejszego dnia stało. Czy pomocnik starego szewca z miasteczka przyjdzie jeszcze kiedyś? Czy to wszystko nie jest tylko snem, z którego za chwilę się obudzi? Czy na tym okrutnym świecie jest jednak ktoś, kto naprawdę go lubi? Dręczony nadmiarem myśli gad w końcu zasnął czekając na nadejście świtu. Można powiedzieć jednak, iż nie wszystko było w porządku. Co prawda chłopiec przyszedł następnego dnia, ale ze złymi wiadomościami. Król za głowę „monstrum” żyjącego w jaskini wyznaczył nagrodę wysokości dwudziestu sztabek złota. Smok mimo wszystko nie przejmował się tym zbytnio. W końcu miał przyjaciela, prawdziwego przyjaciela. Przynajmniej tak mu się wydawało. Od tej pory Julek przychodził codziennie. Po kilkunastu latach, gdy był już mężczyzną przyniósł ze sobą martwą owieczkę. Powiedział, że to prezent dla smoka na dowód przyjaźni. Smok, jak już wspominałam, był wegetarianinem, ale nie chciał robić przykrości przyjacielowi i zjadł owcę, mimo, iż mu nie smakowała. Nagle poczuł palący ból w gardle i w żołądku. Czuł się jakby miał wybuchnąć. Pochylił się nad Wisłą i zaczął pić. Pić, jak jeszcze nigdy dotąd. Nagle poczuł jeszcze większy ból.
Potem usłyszał głośny huk… I nic już więcej nie czuł. Unosił się, to było pewne. Spojrzał w dół. Zobaczył radujących się ludzi i Julka, który robił to samo, odbierając nagrodę od króla. Było to obiecane dwadzieścia sztabek złota. Smok pomyślał: - A ja i tak zawsze będę uważał cię za przyjaciela... Była to ostatnia rzecz jaką zrobił w swoim życiu.

Zapraszam do czytania kolejnych postów! ;-)
Gabrysia

Oskar Kolberg i przyjaciele

Oskar urodził się w inteligentnej rodzinie. Miał on za to bardzo bliskich przyjaciół, którzy byli dla niego jak bracia. Byli to: Bogusław Linde i Kazimierz Brodziński.
Mały Oskar miał wiele zainteresowań: lubił muzykę. Jako już nastoletni chłopak bardzo dobrze igrający z muzyką założył zespół o nazwie „Trzy Złote Talent”, w którym grali jego przyjaciele i on. Z czasem ich występy stały się bardzo sławne i lubiane. Nie było człowieka na świecie, który nie wiedziałby, co to jest „Złoty Talent”. Oskar, jako jedyny z zespołu czuł jednak, że to jak teraz występują to za mało dla tego świata i że muszą „dołożyć do pieca”. W związku z tym, Oskar postanowił podzielić się swoją obawą z innymi członkami zespołu. Wszyscy zebrali się na naradę zespołu. Tam Oskar powiedział o tym, co go od dłuższego czasu przytłaczało. Potem postanowili, że każdy z nich pomyśli, co można z tym zrobić i spisze listę pomysłów. Po godzinie znów zebrali się. Wszyscy byli pełni pomysłów. Tylko Oskar, bez ani grama pomysłu, nadal nosił w sobie obawę. Wszyscy próbowali go pocieszyć swoimi pomysłami. Niestety, żaden z tych pomysłów nie przypadł Oskarowi do gustu. Nagle Kazik pomyślał o tym, aby dodać do ich kapeli jakiegoś nowego członka „drużyny”. Oskar pomyślał, że to bardzo dobry pomysł. Zapadła cisza. Nagle wyrwał się Boguś. -To zróbmy casting na jakiegoś rockmena, który umiałby spełnić oczekiwania fanów „Trzech złotych talentów”. -Ale gdzie mielibyśmy to zrobić? – spytał Oskar. Spróbujmy zobaczyć, czy w tej kawiarence, co ją twój brat Wilhelm prowadzi nie byłoby miejsca? - powiedział ciągle myślący Boguś. -Zawsze warto spróbować - odparł Oskar. Gdy doszli okazało się, że bez problemu mogą jeszcze w tym tygodniu urządzić casting. Oskar pomyślał, że skoro tak, to nie ma co tracić czasu. Dziś robimy ulotki, a jutro casting od 13:00. Następnego dnia Bogusław powiedział, że na przesłuchania zgłosiło się ok. pięć tysięcy ludzi. -Trzeba będzie się pospieszyć - powiedział Oskar niezbyt zachwycony tą wiadomością. -I tak raczej nie zdążymy - powiedział Kazik z wyraźnym niedowierzaniem, że się uda. -Ale już chodźmy, bo się spóźnimy - powiedział Bogusław. Gdy już tam byli okazało się, że uczestników jest jeszcze więcej niż się wydawało…
Wszyscy na początku wydawali się beznadziejni. Z czasem przychodziły lepsze osoby. Nagle przyszła ładna, choć trochę niska, dobrze zbudowana blondynka. Oskar, Boguś i Kaziu wyraźnie już czuli dobrą energię. Oskar popatrzył na listę. Zobaczył, że kobieta ma na imię Asia. Kiedy zagrała nie było żadnych wątpliwości. Oskar wymienił porozumiewawcze spojrzenia i dał Aśce do zrozumienia, że właśnie w tym momencie jest przyjęta do „Złotych Talentów”. -A jak nazwiemy kapele? - spytał Kazik wiedzący, że jest ich czwórka. -„Cztery Złota” - poinformowała Asia. Jak powiedziała, tak się stało.

Szewczyk kontra smok

Smok Wawelski./Fot. Eirne.
Źródło: wikipedia.org

W czasach panowania królów żył sobie młodzieniec o imieniu Szewczyk Dratewka. Był bardzo ubogi, ale odważny. Mieszkał w małej chatce w Krakowie. Nie daleko od niego znajdował się zamek, a koło zamku jaskinia, wielka, ciemna jaskinia…
Pewnego dnia w jamie koło królestwa pojawił się smok. Król wzywał specjalistów od smoków, by przepędzili smoka z jamy, aż pewnego dnia do królestwa przybył Szewczyk Dratewka. Powiedział królowi, że ma plan jak przechytrzyć smoka. Król zgodził się na próbę zgładzenia monstrum i powiedział Szewczykowi, że jak pokona smoka to poślubi jego córkę. Kiedy skończyli rozmawiać szewczyk podszedł do jamy smoka i wyciągnął potrzebne mu rzeczy. Postawił małego sztucznego baranka z siarką w środku, schował się za murem obok i czekał aż smok się obudzi
i zobaczy barana. Wreszcie po długim czasie smok obudził się. Najpierw rzucił oczami na barana, potem rozglądnął się i znowu popatrzył na barana... Aż w końcu go zjadł!
Po chwili smok biegł już w stronę rzeki Wisły i zaczął pić wodę. Pił i pił i pił aż w końcu wypił całą Wisłę. Po kilku minutach smok był tak gruby, że pękł. Szewczyk w nagrodę poślubił córkę króla. Król zorganizował przyjęcie dla wszystkich poddanych, z okazji zabicia smoka przez Szewczyka. Wszyscy dzięki odważnemu młodzieńcowi żyli długo i szczęśliwie. 
                                                                                                                   ZUZIA

Smok "Wawel"

Pewnego dnia, smok zwany „Wawelem” (gdyż mieszkał na Wawelu) poszedł do swojego przyjaciela, Dratewki.
- Dratewko? Jak miewa się twoja siostra Ania? - mówi smok - Mój brat, Adaś skończył dzisiaj
4 latka! Taki słodki smoczuś. Smoczyca Wawela przez cały czas się o niego martwi...
- Ania ma 8 latek, a twój Adaś... Pokażesz go Ani? Będzie szczęśliwa! Zawsze była zachwycona legendą o twoim dziadku! Smoku „Wawelskim”. Niestety skończyło się to dla nas ludzi dobrze, ale niestety dla ciebie źle. Szkoda, że ludzie myślą że to legenda... Gdyby na świecie były smoki wszyscy by się z Wami dogadali! Dlaczego nie możesz wyjść z tej jaskini? Dlaczego nie możesz pokazać się światu?
- Dratewko! Przecież jak mnie świat zobaczy to od razu wszyscy będą krzyczeć, piszczeć! Może być nawet jeszcze gorzej! Będą strzelać! Mój pancerz trochę wytrzyma, ale nie mogę się ochraniać pancerzem całe życie!
- Jejku! Wawel, co ty wymyślasz? Jak zobaczą ciebie ze mną to na pewno się nie przestraszą!
I poszli. Wawel i Dratewka wyszli z ciemnej jaskini. Wawel przez cały czas wywracał się o rosnące drzewa, deptał kwiatki, niszczył domy (przez przypadek, Wawel jest bardzo porządnym smokiem!).
- Dratewko! Ale ja nic nie widzę! Od 10 lat siedziałem w jaskini, a teraz co mam zrobić?
- Nie przejmuj się... Idziemy prosto do alchemika, który ma eliksir zmniejszający... Mam nadzieję, że już go zrobił! 
- Zaraz, zaraz... To ty już wiedziałeś, że ja z Tobą pójdę? 
- Tak. I mam nadzieję, że się nie obrazisz! 
- Świetnie... Ale jest jeszcze jeden problem, którego niestety nie przewidziałem!
- O nie! Jaki znowu?!
- Przecież wszyscy uważają, że historia o twoim dziadku Wawelu to legenda!
- No tak. Ale o co ci chodzi Dratewko?
- O to, że przecież mogą użyć siły przeciwko tobie Wawelu... Musimy się trzymać razem.
Dratewka, Wawel i Adaś poszli ulicą. I zauważyli dziwną rzecz…
- Wawelu! Wszyscy znają twoje imię! Wołają cię! Zapraszają cię na scenę! Patrz na baner
"Z serdecznością witamy Wawela, Wawelę i Adasia! Dwa wspaniałe smoki, które przeżyły dwie wojny!"
 - Nie wiedziałem, że ktoś wie o moim istnieniu...
 - Ja też... Ale jestem bardzo zadowolony, że nie stało się tak jak myślałeś.
Wszyscy witali dwa dzielne smoki i oczywiście Dratewkę. Cały świat pomagał opiekować się smokami... A to wszystko działo się w... Polsce!    
    
                                  

Dziwna przyjaźń

Był raz mały chłopiec. Pewnego dnia spacerował i napotkał smoka. Przestraszył się i pobiegł za krzaki, ale smok go zauważył i podszedł do chłopca. Dziecku bardzo biło serce. Smok powiedział do niego - Nie bój się. Chłopiec wyszedł nieśmiało. Smok zaczął opowiadać mu o dawnych czasach, kiedy przyjaźnił się z ludźmi, ale ci go wykorzystali. Nadszedł zmrok i chłopiec wrócił do wioski. Obiecał jednak wcześniej smokowi, że jutro wróci w to samo miejsce i posłucha dalszych opowieści.
I tak się stało… Chłopiec wrócił na drugie spotkanie. Jak rozmawiali, ojciec tego chłopca zauważył, że ten rozmawia ze smokiem i pomyślał, że smok chce go zabić. Chłopiec próbował wytłumaczyć, ale ojcu chłopca nic innego nie chodziło po głowie oprócz tego, żeby pozbyć się smoka i od tej pory ojciec pilnował chłopca. Nie pozwalał mu chodzić na spotkania ze strasznym smokiem. Za 20 lat gdy chłopiec podrósł i jego tata zmarł zapomniał o smoku. Był ubogim szewczykiem. Gdy zobaczył, że wisi ulotka na której jest napisane, że za zabicie smoka wyznaczona jest nagroda w wysokości 20$, a że brakowało mu pieniędzy - zgłosił się. Zrobił sztuczną owieczkę, którą smok miał zjeść i zginąć. Żeby to udowodnić miał przynieść jego serce… szedł, szedł i szedł tam gdzie miał spotkać smoka, aż nagle zauważył, że coś się rusza. Okazało się, że to był ten smok, lecz wtedy przypomniało mu się, że to jest jego dawny przyjaciel. Chłopiec rozpłakał się. Gdy przestał płakać opowiedział wszystko smokowi i wspólnie zaczęli rozmyślać co by tu zrobić. Nagle zauważyli świnię. Chłopiec wpadł na wspaniały pomysł, żeby zabić świnię i wziąć serce świni, lecz smok powiedział, że świnia ma za małe serce. Szewczyk poprosił smoka, by się nie martwił, wprowadzi trochę zmian i serce będzie większe. Wziął zestaw do szycia, zrobił dziurę w sercu, napchał tam trawy, uszył też łatę, żeby trawa nie wystawała. Pożegnał się miło ze smokiem. Mieszkańcy miasta uwierzyli, Szewczykowi. Powiedzieli, żeby poszedł do adresata ogłoszenia. Szewczyk dopiero wtedy zobaczył, kto jest nadawcą, przeczytał… i wybuchnął śmiechem. Przypomniał sobie, że jak był mały, to jego tata napisał ogłoszenie, bo zobaczył smoka obok niego i myślał, że chce go zabić.
Od tej pory chłopiec spotykał się codziennie ze smokiem i są najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Jeszcze nikt nie dowiedział się o ich dziwnej przyjaźni…
       
Smok Wawelski./Fot. kb. Źródło: wikipedia.org

Legenda O Smoku Wawelskim

Pewnego dnia na Wawelu pojawił się problem… Był nim smok, który porywał niewiasty (piękne dziewczyny). Wielu zamożnych rycerzy próbowało pokonać smoka, żaden nie wrócił jednak cało z polowania. Król popadał w rozpacz, bo zaczęło brakować bydła.
W jeden ze słonecznych październikowych dni do pokonania smoka zgłosił się szewczyk Dratewka. - Cóż ty robisz? Przecież tyle rycerzy w lśniących zbrojach poległo - powiedział król. - Ja i tak pójdę i spróbuję - powiedział dratewka. Król zgodził się z oporem. - Dobrze, czego ci więc trzeba? - Barana i siarki. - A nie tarczy i lśniącej zbroi? – zapytał zdziwiony król. Nie. - odparł pewnie Dratewka. Chwilę późnej Dratewka rozpruł barana, napchał barana do rozpuku siarką i postawił go przed jaskinią smoka, a sam skrył się za głazem i czekał i czekał i czekał i czekał...
W końcu przyszedł smok i zjadł barana… Potem w jego brzuchu nastąpiła ostra rewolucja i wybuchy, więc pił i pił i pił i pił i pił i pił i pił i pił... aż pękł. Dratewce za zabicie smoka całe miasto wystawiło sowitą ucztę. Król oddał mu swoją córkę za żonę, a ze skóry smoka zrobił mundury dla swojej drużyny wojów królewskich.


 Pomnik Smoka Wawelskiego./Fot. kb. Źródło: wikipedia.org
                                                                  

O skamieniałym wędrowcu

Pewnego dnia pewien starszy pan postanowił zwiedzić całą Polskę. Mieszkał w Gdańsku. Po 5 latach zwiedzania Polski myślał, że zwiedził całą. Spojrzał na mapę i powiedział do żony:
- Pomóż mi
- A w czym?
- Zdaje mi się, że nie odwiedziłem jakiejś wsi!
Żona popatrzyła na mapę, później na męża i wskazała mu na mapie Dolinę Prądnika.
Pan był bardzo stary, więc pomyślał, że warto przeżyć coś co go uszczęśliwi przed śmiercią. Gdy wyruszył w swoją podróż doszedł do celu po 4 dniach. Gdy przechodził zobaczył piękne drzewa, kwiaty, ławki i wiele innych rzeczy. Tak mu się spodobało, że postanowił zostać tu na zawsze. Bóg usłyszał jego marzenia i mu się nie spodobały, więc zamienił go w skałę. Bóg powiedział, że zostanie tu na zawsze, ale jako skała. Pewna starsza pani przechodząc obok szybko pobiegła po lekarza. Lekarz nie mógł stwierdzić co się stało. Starsza pani opowiedziała wszystko co widziała i słyszała. Lekarz stwierdził, że jego marzenia nie spodobały się Bogu i nic nie może zrobić…
Skała stoi tam do dziś i każdy może ją oglądać. Niestety nikt nie wie, jak było naprawdę…

Skamieniały wędrowiec. Fot: Jerzy Opioła. Źródło: wikipedia.org