18 kwietnia 2017

Dzień Wiosny w wydaniu gimnazjalistów!

27 marca w sali gimnastycznej w naszej szkole odbył się 1 Dzień Wiosny w wydaniu gimnazjalistów, połączony z konkursem "Mam talent". To wydarzenie poprowadziła Klaudia Szumny.

Nauczycielom pracującym w gimnazjum przyznano nagrody w poniższych kategoriach:

Uśmiech roku - pani Iwona Demucha
Bratnia dusza - pan Krzysztof Szumiec
Nauczyciel z największym poczuciem humoru - pani Katarzyna Blak
Najbardziej zabiegany nauczyciel - pani Dominika Dąbrowska
Nauczyciel roku - pan Rafał Gałaś
Największy autorytet - pani Katarzyna Decowska                                              
Oaza spokoju - pani Marta Duda
Dusza artysty - pan Dariusz Konieczkowicz
Szwajcarski zegarek - pan Rafał Gałaś
Nagrodę w kategorii Najlepsza Dyrekcja otrzymały pani Dorota Nowak oraz pani Małgorzata Rusek.

W jury konkursu "Mam talent" zasiedli:
pani Dyrektor Dorota Nowak
pani Marta Wacławik
pani Katarzyna Blak
pani Katarzyna Borkowska
pan Krzysztof Szumiec

Nagrody w konkursie "Mam talent" zdobyli:
I miejsce - Ex aequo Amelia Szczembara i Julia Kralka
II miejsce - Maja Astapko
III miejsce - Agnieszka Rawicka

Uczniowie kółka dziennikarskiego stworzyli "Lożę dziennikarską" i na żywo tworzyli tekst na temat tego szkolnego wydarzenia.


 

Dzień Wiosny w gimnazjum

Dnia 27.03.2017 r. w sali gimnastycznej odbył się konkurs gimnazjalny "Mam talent". W jury zasiedli: pani Dyrektor Dorota Nowak, pani Katarzyna Blak, pani  Katarzyna Borkowska, pani Marta Wacławik oraz pan Krzysztof Szumiec.

W konkursie "Mam talent" wzięły udział:
- Maja Astapko
- Amelia Szczembara
- Agnieszka Rawicka
- Julia Kralka

1 miejsce  ex aequo zajęły: Amelia Szembara oraz Julia Kralka.
2 miejsce zajęła Maja Astapko.
3 miejsce przypadło Agnieszce Rawickiej.

Tego też dnia wyróżniono nauczycieli. Nauczycielom przyznano dyplomy m.in. w kategoriach:
Bratnia dusza - pan Krzysztof Szumiec
Nauczyciel z poczuciem humoru - pani Katarzyna Blak
Nauczyciel roku - pan Rafał Gałaś
Nauczyciel szwajcarski zegarek - pan Rafał Gałaś
Najbardziej zabiegany nauczyciel - pani Dominika Dąbrowska
Największy autorytet - pani Katarzyna Decowska
Uśmiech roku - pani Iwona Demucha
Oaza spokoju - pani Marta Duda
Dusza artysty - pan Dariusz Konieczkowicz
Każdy nauczyciel otrzymał tytuł, dyplom, order oraz symboliczną różę.

Uczniowie kółka dziennikarskiego stworzyli "Lożę dziennikarską" i na żywo tworzyli tekst na temat tego szkolnego wydarzenia.

Mam talent - gimnazjum

27 marca w sali gimnastycznej odbyło się wiosenne "Mam Talent" w wykonaniu uczniów naszego gimnazjum. Występowało tylko czworo uczniów. W kategorii śpiew: Julka Kralka, Agnieszka Rawicka, Amelia Szczembara. W kategorii wiersz: Maja Astapko. W skład jury weszli: Pani Dyrektor Dorota Nowak, Pani Katarzyna Blak, Pani Katarzyna Borkowska, Pan Krzysztof Szumiec oraz Pani Marta Wacławik. I miejsce zajęła Julia Kralka i Amelia Szczembara, II miejsce Maja Astapko, a trzecie Agnieszka Rawicka.

Tego dnia uczniowie przyznawali też dyplomy i ordery nauczycielom. I tak między innymi:
Bratnią Duszą został p. Krzysztof  Szumiec. Nauczycielem z poczuciem humoru p. Katarzyna Blak, Nauczycielem roku p. Rafał Gałaś, Najbardziej zabieganym nauczycielem p. Dominika Dąbrowska, Największym autorytetem p. Katarzyna Decowska. Uśmiech roku trafił do p. Iwony Demuchy. Oazą spokoju została oczywiście p. Marta Duda a Duszą artysty p. Darek Konieczkowicz. Każdy nauczyciel otrzymał tytuł, dyplom, order oraz symboliczną różę.

Uczniowie kółka dziennikarskiego stworzyli "Lożę dziennikarską" i na żywo tworzyli tekst na temat tego szkolnego wydarzenia.

Angelo rządzi!

     Był sobie pewien chłopiec, który miał dwóch przyjaciół - Laurentego i Lole. Pewnego razu był upał, ale chłopiec musiał iść do szkoły, bo miał sprawdzian. Przed wyjściem, otworzył w swoim pokoju okno i wleciało gorące powietrze, wypił gorącą herbatę i poszedł na śniadanie. Mama zauważyła, że Angelo jest cały gorący i powiedziała: 
- Synku jaki ty jesteś gorący. Czy ty nie masz czasem gorączki?
Angelo odpowiedział, że chyba ma i siąknął nosem. Mama wzięła termometr z szafki i dała mu pod pachę. Zobaczyła, że Angelo ma 38 stopni, więc wzięła telefon do ręki i wybrała numer do Pana Dyrektora i powiedziała do słuchawki:
-Dzień dobry, chciałam zgłosić, że Angelo dzisiaj nie będzie obecny w szkole, ponieważ ma gorączkę i katar. Dyrektor odpowiedział:
- Dobrze. 
Mama powiedziała do taty Angela: 
- Kochanie pojedziemy do apteki po lekarstwo. 
Tata zapytał:
 - A Angelo też pojedzie?
Mama no to stanowczo odrzekła:
- Kochanie, Angelo będzie leżał w łóżku a brat się nim zajmie. 
Angelo wszystko podsłuchał i wykrzyknął:
- Mamo oszalałaś? On nawet nie umie podać szklanki.
- Piter umie podać szklankę, a przy okazji też cię rozbawi, powiedziała mama. 
- Ciekawe jak rozbawi? Może mi zniszczy monster traka? A może mi weźmie gorące kakao? A wiesz jak je bardzo lubię...
- Wiem skarbie, ale wiesz, że on też nie może iść z nami, bo tam są gumy w kulkach, a jak on je zobaczy to oszaleje i będziemy musieli mu je kupić, a są po 5 zł!
Angelo powiedział:
-No dobrze. 
Piter zjeżdżając po schodach zaczął wołać: "jupi jupi, będziemy się razem bawić! Co oglądasz? W co się przebierzesz? A może pójdziemy na lody albo pobawimy się z Jusperem?"
Angelo pomyślał "muszę zadzwonić do Loli" i tak też zrobił. Chwycił za słuchawkę, wybrał numer i powiedział:
- Lola, chodź szybko. Piter nie jedzie z rodzicami. Lola odpowiedziała: 
- Dobra idę, będę za 5 minut. 
Angelo powiedział Piterowi: 
- Chodź, pójdziesz się pobawić z Lolą. Dobra? Piter się zachwycił i podbiegł do Loli. 
- A może chcecie iść na trampolinę? Piter na to: 
- Tak, a zadzwonisz po Juspera?
Angelo zrobił kwaśną minę i odpowiedział:
- Tak, jasne będziemy się super bawić. 
    Przyszedł Jusper i poszli na trampolinę. Do Angela zadzwonił telefon. To była mama, która zakomunikowała, że już z tatą wracają. Angelo zabrał szybko znajomych do domu. Mama z tatą przyjechali. Angelo powiedział do Loli: 
- Może i nie byłem na sprawdzianie, ale i tak będę musiał go napisać.

Kasia Ślęczka
Plakat Angelo Rządzi./ Fot. Cartoon Network/ Źródło:
http://www.filmweb.pl/serial/Angelo+rz%C4%85dzi-2010-603367/posters



Smok Wawelski

     Dawno dawno temu żył sobie duży smok, który mieszkał w dużej jaskini pod dużym zamkiem. W tymże zamku mieszkał król, królowa i księżniczka. 
     Obok tego zamku była mała wioska. Żyło tam wielu wieśniaków. Nie mieli oni żadnej pracy, nie mieli pieniędzy... Jeden z wieśniaków zakochał się w księżniczce, ale niestety księżniczka go nie chciała. Jednak pewnego dnia, król powiedział wszystkim mieszkańcom, że jest konkurs. Jeśli ktoś zabije smoka, który straszy od lat mieszkańców, to poślubi księżniczkę. I ten właśnie wieśniak zgłosił się do konkursu... Nie było łatwo pokonać smoka. Wieśniak podłożył mu owce wypchaną siarką, po czym smokowi zaschło w gardle i napił się z jeziorka. Pił, pił aż wypił całą wodę z jeziorka. Wieśniak w zbroi rycerza podszedł z mieczem i zaatakował smoka. Wbił mu miecz do brzucha i smok nagle wybuchł. Tym samym dzielny rycerz uratował wioskę i królujących. 
     Potem rycerz poszedł do zamku i powiedział, że zabił smoka. Król powiedział, że może poślubić księżniczkę. Wesele było huczne, a młodzi żyli długo i szczęśliwie.


Smok Wawelski na muralu./ Fot. ZakamyczeKrk/ Źródło:             https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Smok_Wawelski_na_muralu.jpg


Przygoda Minecraft...

     Żyło sobie kiedyś 2 braci: jeden miły a drugi zły. A było to tak... Pewnego dnia umarli im rodzice. Chłopcy mieli wtedy po 15 lat. Następnego dnia musieli wyruszyć na polowania. Gdy wyruszyli na polowania zły brat pobiegł do lasu. Po 5 minutach dobry brat zaczął go wołać, gdyż zły brat się nie odzywał. Po następnych 5 minutach zły brat o mało nie zabił dobrego brata. Zranił go poważnie i w obawie zły brat uciekł. Po 10 minutach znaleźli go bogdychanie i wyleczyli dobrego brata. Potem bogdychanie zobaczyli jego ranę i powiedzieli mu, że złego brata ukąsił wąż niszczyciel. Następnego dnia dobry brat został wyleczony. Dobry brat zapytał osób, które go uratowały o szczegóły, gdyż niewiele pamiętał... 
- Ile ma żyć mój zły brat? - zapytał dobry brat.
- 20 - odpowiedział jeden z bogdychanów.
- Czy jego wygląd się zmienił?
- Tak, ma całe białe oczy.
- A, jak odwrócić działanie jadu?
- Trzeba uderzyć mieczem z klątwą "fire aspekt".
- Okej
     Najpierw brat poszedł po drewno na miecz i do kopalni po diamenty. Zrobił zbroje i miecz, ale skąd weźmie stół do czarowania? Po kilku godzinach wpadł na pomysł pójścia do wioski wieśniaków. Pobiegł po trzcinę, zdobył książki magików no i czarował przede wszystkim miecz na "fire aspekt". W końcu był przygotowany i mógł wyruszyć na poszukiwania brata. Jednak chciało mu się płakać, gdyż nie wiedział gdzie go szukać. Poszedł do tego samego miejsca gdzie go znaleźli bogdychanie. Po kilku minutach zaczęła się robić mgiełka, z której wyleciał bogdychan. Bogdychan zapytał: "Co cię tu sprowadza?". Dobry brat odpowiedział, że poszukuje brata, jednak nie wie gdzie on jest. Bogdychan powiedział, że zbierają się w świątyni zła, więc dobry brat poszedł do świątyni zła i znalazł złego brata i zaczęła się ostateczna walka...

Podróż do Australii

     Pewnego dnia, gdy Martyna wróciła ze szkoły, rodzice powiedzieli jej, że kupili bilety na wyjazd do Australii i że nadchodzące ferie zimowe spędzą właśnie tam. Dziewczynce na początku nie bardzo podobał się ten pomysł, ponieważ uważała, że lepienie bałwanów ze śniegu i jazda na sankach będą o wiele ciekawszym zajęciem niż opalanie się na plaży. W dodatku chciała pojechać na sportowy obóz zimowy ze swoją przyjaciółką Izą...
     W końcu rodzicom udało się przekonać Martynę, że podróż do Australii będzie wspaniałą przygodą. Gdy nadeszły ferie, dziewczynka wraz z rodzicami zaczęła się pakować. W sobotę rano wszyscy pojechali na lotnisko i stamtąd polecieli do Sydney. Gdy dotarli na miejsce, zameldowali się w hotelu i poszli na obiad do restauracji. Popołudniu Martyna przeglądała różne przewodniki turystyczne i ulotki, które dostali w recepcji. Najbardziej spodobały jej się zdjęcia szarych i rudych kangurów.
     W niedziele  rodzice wraz z  Martyną postanowili pojechać do Parku Narodowego Kakadu żeby zobaczyć różne zwierzęta żyjące w Australii.
     Kolejne dni mijały równie przyjemnie jak weekend. Rodzice Martyny  zaplanowali dużo ciekawych wycieczek i atrakcji na ten wyjazd. Podczas ferii spędzonych w Australii pojechali do wielu lasów deszczowych i zwiedzili kilka zabytkowych miast. Martynie najbardziej podobała się wycieczka do Parku Narodowego oraz zwiedzanie opery w Sydney. Podczas wyjazdu dziewczynka zrobiła dużo ciekawych zdjęć i kupiła kilka pamiątek.   

Podróż do Australii./ Fot. Citygreen Systems/ Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Artist_render_of_Barangaroo,_Sydney.jpg

Leśne zwierzęta

Borsuk. /Fot. James Lindsey/ Źródło: www.wikipedia.pl  
     Żyły, sobie kiedyś dwa zwierzątka. Jedno było duże, a drugie małe. Jedno było niedźwiedziem, a drugie borsukiem. Żyły w lesie, w zgodzie ze zwierzątkami aż do czasu, gdy do lasu przyszedł leśniczy i wszystkie zwierzęta wystraszyły się huku nabojów z magazynku strzelby okrutnego leśniczego. 
     Niedźwiedzie, spłoszone borsuki też, było trudno, bo leśniczy ścinał drzewa i zabijał zwierzęta. Wszystkie uciekły do miasta. W mieście jednak zwierzęta się źle czują, w mieście nie ma drzew, jedzenia. Jeden z borsuków nagle zobaczył reklamę pt. „RATUJEMY ZWIERZĘTA”. Na tę nowinę niektóre zwierzęta skakały, drugie płakały ze szczęścia, aż nagle jeden z niedźwiedzi rzekł: 
- A jak my zawiadomimy ludzi o tym wszystkim? 
- No właśnie – odrzekli wszyscy chórem. 
- Mam pomysł – rzekła jedna z mrówek. 
- Ja z borsukiem wkradniemy się przez wentylację i zrobimy słodkie oczka i może będzie dobrze. 
- A co z resztą zwierząt? – zapytał z zaciekawieniem lis. 
- Reszta zostanie tam gdziem stoicie. No to ruszyły sprytne zwierzęta, idą przez wentylację. 
- No to schodzimy – powiedział borsuk. 
- Bardzo dobry pomysł – odrzekła mrówka. 
     Zobaczyli panią z firmy, wyszli z wentylacji i podeszli do pani ze słodkimi oczkami. Pani z firmy podniosła zwierzątka i domyśliła się, że są w kłopocie. Powiedziała, że wygoni leśniczych no i trzeba też przegonić drwali i zasadzić nowe drzewa. Lecz jeden z leśniczych ukrył się w starej chacie drwali i gdy zwierzątka przyszły do lasu niedźwiedź i borsuk zostali zaatakowani przez leśniczego. Zwierzątka w tym czasie liczyły się, 4 wiewiórki, 2 niedźwiedzie, 3 borsuki, 8 mrówek i 1 wilk. 
- A gdzie jeden borsuk i mrówka? – rzekł bóbr. 
- Ja wiem! Poszli na misję. – powiedziała jedna z mrówek. 
     Po pewnym czasie zwierzątka natrafiły na chatkę drwala, słyszeli też że są tam jakieś zwierzątka. Otworzyły drzwi po czym zobaczyły, jak leśniczy torturuje borsuka i mrówkę. Niedźwiedzie weszły do środka i pach! Leśniczy się wystraszył i uciekł. Od tego czasu wszystko było dobrze. Wszystkie zwierzęta odbudowywały sobie domki. Mrówki kopce, niedźwiedzie jaskinie… Na tym kończy się nasza opowieść o LEŚNYCH ZWIERZĘTACH.

* Opowiadanie napisane w ramach kółka dziennikarskiego na ogólnopolski konkurs literacko-plastyczny pt.  "Ludzie wśród zwierząt, zwierzęta wśród ludzi - inspiracje literackie". Autor: Maciej Baster

Szczeniak ze schroniska

     Agnieszka bardzo lubi zwierzęta, a szczególnie psy. Niestety, dziewczynka nie może mieć własnego szczeniaka, ponieważ jej młodszy brat ma alergię na sierść zwierząt. Kiedyś, gdy Agnieszka była z mamą na zakupach, zauważyła ogłoszenie o otwarciu nowego schroniska w okolicy. Postanowiła, że zostanie wolontariuszką i będzie pomagać bezdomnym zwierzętom.
     Agnieszka ma 12 lat, a schronisko znajduje się zaledwie kilkaset metrów od jej domu, więc rodzice pozwolili dziewczynce samodzielnie odwiedzać placówkę. W każdą sobotę Agnieszka chodzi więc do schroniska i pomaga w opiece nad zwierzętami. Jej ulubiony szczeniak ma na imię Harry, a dziewczynka bardzo lubi się z nim bawić... 
     Pewnego piątkowego popołudnia, Agnieszka wracając ze szkoły postanowiła, że wstąpi do sklepu i kupi paczkę przysmaków dla pieska. Dziewczynka bardzo się cieszyła z nadchodzącego weekendu i spotkania ze szczeniakiem. Gdy wróciła do domu pomogła mamie przygotować podwieczorek i pozmywać naczynia. 
     Następnego dnia obudziła się wcześniej niż zwykle. Włożyła swoją nową bluzę i zeszła do kuchni. Jej mama stała już przy blacie i mieszała sobie kawę. 
- Cześć Agnieszko! - przywitała córkę, która usiadła obok niej na krześle. 
- Dopiero siódma, a ty już na nogach? - spytała.
- Nie mogłam się doczekać spotkania z Harrym – odpowiedziała z uśmiechem dziewczynka. 
     Po śniadaniu Agnieszka spakowała paczkę przysmaków do swojego plecaka i poszła do schroniska. Ponieważ było jeszcze wcześnie, dziewczynka wraz z innymi wolontariuszkami nakarmiła wszystkie zwierzęta. Potem przyniosła czerwoną smycz, ładną nową obrożę i podeszła do klatki z tabliczką „Harry”. Otworzyła ją, a szczeniak wskoczył na jej kolana i polizał ją z radości. Wiedział, że gdy dziewczynka trzyma jego smycz oznacza to, że za chwilę pójdą na spacer. Piesek uwielbiał spacery i zabawy z dziewczynką. Kiedyś Agnieszka kupiła mu kolorową piszczącą piłeczkę. Od tej pory szczeniak zabiera ją na każdy wspólny spacer. Piesek podskakiwał niecierpliwie, gdy Agnieszka próbowała zapiąć mu smycz. 
- Spokojnie Harry. - powiedziała i pogłaskała szczeniaka. 
     Gdy piesek miał już założoną obrożę i zapiętą smycz, Agnieszka wyprowadziła go na spacer do parku. Po drodze Harry zatrzymywał się i przyglądał różnym owadom i zwierzętom. Próbował nawet złapać wiewiórkę, która przebiegła przez trawnik i wdrapała się na drzewo! Jego opiekunka ledwo utrzymała go na smyczy! Gdy tylko dotarli do parku, dziewczynka odpięła Harry’emu smycz i zaczęła bawić się z nim piłką. Rzucała czerwoną piłkę przed siebie, a piesek łapał ją i przynosił. W nagrodę dostawał od niej smakołyki, które dla niego kupiła. Bawili się razem przez pół godziny, aż w końcu Agnieszce skończyły się już wszystkie przysmaki. Dziewczynka wróciła z pieskiem do schroniska. Potem wyczyściła jego sierść specjalną szczotką i nasypała mu trochę karmy do miski… 
      Agnieszka i Harry spędzili razem bardzo miły poranek. Oboje nie mogą się już doczekać następnej soboty…

Szczeniak./Fot. Pleple2000/ Źródło: www.wikipedia.pl

* Opowiadanie napisane w ramach kółka dziennikarskiego na ogólnopolski konkurs literacko-plastyczny pt.  "Ludzie wśród zwierząt, zwierzęta wśród ludzi - inspiracje literackie". Autor: Maja Wołos.

"Jelonek Rogaś - najlepszy przyjaciel na świecie"

      Wszyscy razem żyjemy na ziemi, ludzie i zwierzęta. Ludzie przyjaźnią się pomiędzy sobą, ale też czasami gniewają się na siebie. Mamy wielu przyjaciół, kolegów, koleżanek i wydaje nam się, że nigdy nas nie zawiodą. Ale czasami nawet najwierniejszy przyjaciel czy koleżanka potrafią nas zawieść, sprawić, że jest nam smutno. Czasem też, kiedy potrzebujemy ich pomocy, nie możemy w stu procentach na nich liczyć.
     W literaturze, zarówno tej dla dorosłych, jak i tej dla dzieci, możemy przeczytać bardzo dużo na temat przyjaźni, takiej prawdziwej zarówno pomiędzy zwierzętami, jak i tej pomiędzy człowiekiem jak i zwierzęciem.
     Od najmłodszych lat rodzice czytali mi różne bajki i opowiadania o zwierzętach, jednak najbardziej ze wszystkich podobała mi się książka, którą przeczytała mi mama jak byłam jeszcze małą dziewczynką. Miałam może pięć lat, ale bardzo dobrze ją pamiętam i muszę przyznać, że często do niej wracam. Książka ta to "Rogaś z doliny Roztoki", napisana przez Marię Kownacką. Opowiada ona historię małego jelonka.
     Pewnego razu, w lesie na zboczu Radziejowej góry, mama sarna urodziła małego jelonka. Mama troskliwie opiekowała się swoim maleństwem, tak jak mamy ludzi opiekują się swoimi dziećmi. Nie spuszczała go z oczu. Nie pozwalała nikomu skrzywdzić dziecka. Niestety, pewnego dnia ukochana mama zginęła, zagryziona przez inne zwierzę. Jelonek pozostał sam na świecie. Błąkał się bezradnie po lesie, nie wiedział gdzie się podziać, skąd wziąć pożywienie. Nagle usłyszał kroki. Był to stary drwal, który wracał do domu. Znalazł małego i zabrał go do leśniczówki. Dzieci leśniczego, a szczególnie dziewczynka Rózia, bardzo się ucieszyły na widok jelonka. Karmiły maleństwo mlekiem z butelki, otulały do snu i prawdziwie go pokochały. Opiekowały się nim, jak młodszym braciszkiem. Rogaś rósł i rósł, z dnia na dzień stawał się coraz większy. Jego sierść zmieniała kolor z brązowej na srebrną. Zimą Rogaś bawił się z dziećmi na śniegu, a w nocy zakopywał się w białym puchu niczym pod kołderką. Pewnego dnia, gdy wszyscy spali, Rogaś wyczuł watahę wilków i podniósł alarm. Domownicy byli bardzo wdzięczni jelonkowi, za to co zrobił, uratował gospodarstwo, wilki  wyrządzały bardzo wiele szkód. Notorycznie porywały owoce, a broniące stada psy bez skrupułów zagryzały. Rogi jelonka stawały się coraz większe. Używał ich jednak do wielu psot, co nie podobało się gospodarzom. Pomimo iż rodzina bardzo go kochała, jego złe zachowanie przysparzało kłopotów i doprowadziło do tego, że musieli jelonka odprowadzić do lasu. Zwierzę jednak było tak związane z rodziną, że cały czas wracało z powrotem na ich podwórze. Przecież to właśnie ta rodzina była jego jedyną prawdziwą rodziną jaką miał po śmierci mamy. Ale skoro cały czas odprowadzali go do tego lasu, to w końcu w nim pozostał. Dzieciom było bardzo smutno, a szczególnie Rózi. Pewnego dnia dzieci wybrały się na grzybobranie. Zgubiły drogę i wtedy spotkały ukochanego jelonka. Rozpoznały go po charakterystycznej białej łatce na prawym boku. Jelonek szczęśliwy ze spotkania z dziećmi, wyprowadził je z gęstwiny i pomógł wrócić do domu.
     Prawdziwy przyjaciel, kochany zwierzaczek. Nie raz pomógł gospodarzom wydostać się z opresji, i chociaż wiele psocił, kochali go wszyscy. Pomiędzy opiekunami jelonka, a szczególnie dziećmi wywiązała się prawdziwa więź przyjaźni. Jelonek przez cały czas był wierny rodzinie, jednak dorósł i powinien mieszkać tam, gdzie  czuł się najlepiej, w swoim naturalnym środowisku czyli w lesie. Nigdy jednak nie zapomniał o swojej ludzkiej rodzinie, tej która go wychowała i pokochała szczerym sercem.

Jelonek Rogaś./ Fot.  BS Thurner Hof/ Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Rothirsch_Kalb_070816_7.jpg

* Opowiadanie napisane w ramach kółka dziennikarskiego na ogólnopolski konkurs literacko-plastyczny pt.  "Ludzie wśród zwierząt, zwierzęta wśród ludzi - inspiracje literackie". Autor: Maja Krzysztofińska           

Inspiracje literackie

     Zwierzęta towarzyszą człowiekowi od początku świata. To Bóg stworzył najpierw rośliny i zwierzęta, a później człowieka. Są one niezastąpione w przyrodzie, jak i w życiu człowieka.
     Zwierzęta są z nami fizycznie, jak i też są inspiracją dla artystów, pisarzy, malarzy. Roman Pisarski napisał wzruszający utwór „O psie, który jeździł koleją”. Opowiada on o psie imieniem Lampo, który pewnego dnia pojawia się na stacji kolejowej i zaprzyjaźnia się ze zawiadowcą. Szybko staje się członkiem rodziny zawiadowcy, ale najbardziej lubi przebywać na stacji i podróżować pociągiem. Lampo jest wiernym towarzyszem, zawsze do niego wraca, gdziekolwiek by nie był. Zawiadowca odwdzięcza mu się miłością i troską, np. leczy psa po jego trudnym powrocie do domu. Pies odwdzięcza się w najbardziej możliwy sposób, jaki tylko jest możliwy – oddaje w ofierze swoje życie, ratując córeczkę ukochanego pana przed śmiercią pod kołami pociągu. Ta książka uczy nas, jak wielkie serce mają zwierzęta i jak mocno potrafią kochać. Wnoszą one do naszego życia radość i codzienny uśmiech, dlatego warto je szanować, chronić i dbać o nie.
     Kolejną inspiracją związaną ze zwierzętami jest „Tarzan” Edgora Burroughsa. Tarzan był człowiekiem mieszkającym w dżungli ze zwierzętami. To one się nim opiekowały i traktowały jak członka stada. Jest to książka która pokazuje, jak nie tylko człowiek potrafi dbać o zwierzęta, ale i one o człowieka.
     Kolejnym przykładem inspiracji literackiej są bajki i wiersze zakończone morałem. Zwierzęta posiadają cechy charakteryzujące zachowania ludzi. „Kruk i Lis” Ignacego Kraciskiego w śmieszny sposób przedstawia wady ludzkie.
     Zwierzęta są dla człowieka natchnieniem do pisania smutnych, śmiesznych a czasami wręcz tragicznych utworów. Dzięki nim można przedstawić wady i zalety człowieka w sposób nikogo nieobrażający. Posiadając w swoim otoczeniu zwierzę, możemy nauczyć wielu rzeczy. To one nas uczą, jak radzić sobie ze stresem. Potrafią nas w nieopisany sposób pocieszyć, wyciszyć. Zwierzęta są z nami cały czas, są członkiem rodziny. Można powiedzieć, że pisarze, których zainspirowały zwierzęta, w jakiś sposób oddają im należytą cześć i uznanie…

O, psie który jeździł koleją./ Fot.tajai's photos/ Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pies_domowy#/media/File:Borneo_dog.jpg


* Opowiadanie napisane w ramach kółka dziennikarskiego na ogólnopolski konkurs literacko-plastyczny pt.  "Ludzie wśród zwierząt, zwierzęta wśród ludzi - inspiracje literackie". Autor: Katarzyna Ślęczka.