11 stycznia 2016

Wyjazd do kina

11.12.2015 r. rano z tatą spieszyliśmy się bardziej niż zwykle, ponieważ nasza klasa 5B jechała na wycieczkę. Wyjazd planowo był o 07.50. Ledwo zdążyliśmy, odetchnąłem z ulgą. W autobusie siedziałem z JAŚKIEM. Siedziałem od okna i podziwiałem widoki. W pierwszej sali (sali 3D) przewodnicy na ekranie oprowadzili nas po ciele człowieka. W następnej sali,(sali muzycznej) były zaprezentowane efekty świetlne i dźwiękowe. W sali numer 3 mieliśmy wspaniały przywilej, bo mogliśmy korzystać z X4D. W ostatniej sali byliśmy najdłużej bo oglądaliśmy dwa filmy:
- o chłopcu, który postanowił okrążyć świat żaglówką;
- i słuchowisko o klonowaniu.
Wszystkie filmy bardzo mi się podobały (moja  prywatna opinia 9/10) :-D


Kacper Wojas

5 stycznia 2016

Przyjaźń za dwadzieścia sztabek złota

Smok wawelski./ Fot. Eirne.
Źródło: wikipedia.org


Kiedyś około stu lat temu, żył nad Wisłą w jamie Smok Wawelski. Żył samotnie i było mu z tego powodu smutno. Nikt go nie lubił i wszyscy się go bali. Był również bezpodstawnie osądzony, o wykradanie owiec z zagrody, czego oczywiście nigdy nie robił. Nawet lubił owce, bo one jako jedyne stworzenia na ziemi, dotrzymywały mu towarzystwa. Zresztą, nawet gdyby był to smok, który podbiera owce farmerom, to na pewno po prostu z samotności, gdyż nasz smok był wegetarianinem i nigdy nie wziąłby do pyska czegoś, co zawiera chociaż trochę mięsa… 
Któregoś dnia, gdy smok pił wodę z rzeki, zobaczył chłopca. Był on szewcem, który pomagał ojcu w szyciu butów. Chłopak wyglądał na najwyżej 7 lat. Zbliżył się do smoka i powiedział: - Cześć. Mam na imię Julek, a ty? - No... Ja jak widzisz jestem Smokiem Wawelskim. Po co tu przyszedłeś? Nie boisz się mnie? - Nie. Pobawimy się? -odparł Julek. - Oczywiście! – rzekł smok. Smok nie wierzył własnym uszom. Nareszcie ktoś chciał się z nim bawić! W dodatku chłopczyk wydawał się miły i zabawny. Razem spędzili długie godziny na zabawie i wspólnych rozmowach. Wieczorem, gdy dzieciak musiał już wracać, smok czule się z nim pożegnał. Julek obiecał zaś, że jutro też przyjdzie. Natomiast nasza bestia leżąc w jamie rozmyślała o wszystkim co się dzisiejszego dnia stało. Czy pomocnik starego szewca z miasteczka przyjdzie jeszcze kiedyś? Czy to wszystko nie jest tylko snem, z którego za chwilę się obudzi? Czy na tym okrutnym świecie jest jednak ktoś, kto naprawdę go lubi? Dręczony nadmiarem myśli gad w końcu zasnął czekając na nadejście świtu. Można powiedzieć jednak, iż nie wszystko było w porządku. Co prawda chłopiec przyszedł następnego dnia, ale ze złymi wiadomościami. Król za głowę „monstrum” żyjącego w jaskini wyznaczył nagrodę wysokości dwudziestu sztabek złota. Smok mimo wszystko nie przejmował się tym zbytnio. W końcu miał przyjaciela, prawdziwego przyjaciela. Przynajmniej tak mu się wydawało. Od tej pory Julek przychodził codziennie. Po kilkunastu latach, gdy był już mężczyzną przyniósł ze sobą martwą owieczkę. Powiedział, że to prezent dla smoka na dowód przyjaźni. Smok, jak już wspominałam, był wegetarianinem, ale nie chciał robić przykrości przyjacielowi i zjadł owcę, mimo, iż mu nie smakowała. Nagle poczuł palący ból w gardle i w żołądku. Czuł się jakby miał wybuchnąć. Pochylił się nad Wisłą i zaczął pić. Pić, jak jeszcze nigdy dotąd. Nagle poczuł jeszcze większy ból.
Potem usłyszał głośny huk… I nic już więcej nie czuł. Unosił się, to było pewne. Spojrzał w dół. Zobaczył radujących się ludzi i Julka, który robił to samo, odbierając nagrodę od króla. Było to obiecane dwadzieścia sztabek złota. Smok pomyślał: - A ja i tak zawsze będę uważał cię za przyjaciela... Była to ostatnia rzecz jaką zrobił w swoim życiu.

Zapraszam do czytania kolejnych postów! ;-)
Gabrysia

Oskar Kolberg i przyjaciele

Oskar urodził się w inteligentnej rodzinie. Miał on za to bardzo bliskich przyjaciół, którzy byli dla niego jak bracia. Byli to: Bogusław Linde i Kazimierz Brodziński.
Mały Oskar miał wiele zainteresowań: lubił muzykę. Jako już nastoletni chłopak bardzo dobrze igrający z muzyką założył zespół o nazwie „Trzy Złote Talent”, w którym grali jego przyjaciele i on. Z czasem ich występy stały się bardzo sławne i lubiane. Nie było człowieka na świecie, który nie wiedziałby, co to jest „Złoty Talent”. Oskar, jako jedyny z zespołu czuł jednak, że to jak teraz występują to za mało dla tego świata i że muszą „dołożyć do pieca”. W związku z tym, Oskar postanowił podzielić się swoją obawą z innymi członkami zespołu. Wszyscy zebrali się na naradę zespołu. Tam Oskar powiedział o tym, co go od dłuższego czasu przytłaczało. Potem postanowili, że każdy z nich pomyśli, co można z tym zrobić i spisze listę pomysłów. Po godzinie znów zebrali się. Wszyscy byli pełni pomysłów. Tylko Oskar, bez ani grama pomysłu, nadal nosił w sobie obawę. Wszyscy próbowali go pocieszyć swoimi pomysłami. Niestety, żaden z tych pomysłów nie przypadł Oskarowi do gustu. Nagle Kazik pomyślał o tym, aby dodać do ich kapeli jakiegoś nowego członka „drużyny”. Oskar pomyślał, że to bardzo dobry pomysł. Zapadła cisza. Nagle wyrwał się Boguś. -To zróbmy casting na jakiegoś rockmena, który umiałby spełnić oczekiwania fanów „Trzech złotych talentów”. -Ale gdzie mielibyśmy to zrobić? – spytał Oskar. Spróbujmy zobaczyć, czy w tej kawiarence, co ją twój brat Wilhelm prowadzi nie byłoby miejsca? - powiedział ciągle myślący Boguś. -Zawsze warto spróbować - odparł Oskar. Gdy doszli okazało się, że bez problemu mogą jeszcze w tym tygodniu urządzić casting. Oskar pomyślał, że skoro tak, to nie ma co tracić czasu. Dziś robimy ulotki, a jutro casting od 13:00. Następnego dnia Bogusław powiedział, że na przesłuchania zgłosiło się ok. pięć tysięcy ludzi. -Trzeba będzie się pospieszyć - powiedział Oskar niezbyt zachwycony tą wiadomością. -I tak raczej nie zdążymy - powiedział Kazik z wyraźnym niedowierzaniem, że się uda. -Ale już chodźmy, bo się spóźnimy - powiedział Bogusław. Gdy już tam byli okazało się, że uczestników jest jeszcze więcej niż się wydawało…
Wszyscy na początku wydawali się beznadziejni. Z czasem przychodziły lepsze osoby. Nagle przyszła ładna, choć trochę niska, dobrze zbudowana blondynka. Oskar, Boguś i Kaziu wyraźnie już czuli dobrą energię. Oskar popatrzył na listę. Zobaczył, że kobieta ma na imię Asia. Kiedy zagrała nie było żadnych wątpliwości. Oskar wymienił porozumiewawcze spojrzenia i dał Aśce do zrozumienia, że właśnie w tym momencie jest przyjęta do „Złotych Talentów”. -A jak nazwiemy kapele? - spytał Kazik wiedzący, że jest ich czwórka. -„Cztery Złota” - poinformowała Asia. Jak powiedziała, tak się stało.

Szewczyk kontra smok

Smok Wawelski./Fot. Eirne.
Źródło: wikipedia.org

W czasach panowania królów żył sobie młodzieniec o imieniu Szewczyk Dratewka. Był bardzo ubogi, ale odważny. Mieszkał w małej chatce w Krakowie. Nie daleko od niego znajdował się zamek, a koło zamku jaskinia, wielka, ciemna jaskinia…
Pewnego dnia w jamie koło królestwa pojawił się smok. Król wzywał specjalistów od smoków, by przepędzili smoka z jamy, aż pewnego dnia do królestwa przybył Szewczyk Dratewka. Powiedział królowi, że ma plan jak przechytrzyć smoka. Król zgodził się na próbę zgładzenia monstrum i powiedział Szewczykowi, że jak pokona smoka to poślubi jego córkę. Kiedy skończyli rozmawiać szewczyk podszedł do jamy smoka i wyciągnął potrzebne mu rzeczy. Postawił małego sztucznego baranka z siarką w środku, schował się za murem obok i czekał aż smok się obudzi
i zobaczy barana. Wreszcie po długim czasie smok obudził się. Najpierw rzucił oczami na barana, potem rozglądnął się i znowu popatrzył na barana... Aż w końcu go zjadł!
Po chwili smok biegł już w stronę rzeki Wisły i zaczął pić wodę. Pił i pił i pił aż w końcu wypił całą Wisłę. Po kilku minutach smok był tak gruby, że pękł. Szewczyk w nagrodę poślubił córkę króla. Król zorganizował przyjęcie dla wszystkich poddanych, z okazji zabicia smoka przez Szewczyka. Wszyscy dzięki odważnemu młodzieńcowi żyli długo i szczęśliwie. 
                                                                                                                   ZUZIA

Smok "Wawel"

Pewnego dnia, smok zwany „Wawelem” (gdyż mieszkał na Wawelu) poszedł do swojego przyjaciela, Dratewki.
- Dratewko? Jak miewa się twoja siostra Ania? - mówi smok - Mój brat, Adaś skończył dzisiaj
4 latka! Taki słodki smoczuś. Smoczyca Wawela przez cały czas się o niego martwi...
- Ania ma 8 latek, a twój Adaś... Pokażesz go Ani? Będzie szczęśliwa! Zawsze była zachwycona legendą o twoim dziadku! Smoku „Wawelskim”. Niestety skończyło się to dla nas ludzi dobrze, ale niestety dla ciebie źle. Szkoda, że ludzie myślą że to legenda... Gdyby na świecie były smoki wszyscy by się z Wami dogadali! Dlaczego nie możesz wyjść z tej jaskini? Dlaczego nie możesz pokazać się światu?
- Dratewko! Przecież jak mnie świat zobaczy to od razu wszyscy będą krzyczeć, piszczeć! Może być nawet jeszcze gorzej! Będą strzelać! Mój pancerz trochę wytrzyma, ale nie mogę się ochraniać pancerzem całe życie!
- Jejku! Wawel, co ty wymyślasz? Jak zobaczą ciebie ze mną to na pewno się nie przestraszą!
I poszli. Wawel i Dratewka wyszli z ciemnej jaskini. Wawel przez cały czas wywracał się o rosnące drzewa, deptał kwiatki, niszczył domy (przez przypadek, Wawel jest bardzo porządnym smokiem!).
- Dratewko! Ale ja nic nie widzę! Od 10 lat siedziałem w jaskini, a teraz co mam zrobić?
- Nie przejmuj się... Idziemy prosto do alchemika, który ma eliksir zmniejszający... Mam nadzieję, że już go zrobił! 
- Zaraz, zaraz... To ty już wiedziałeś, że ja z Tobą pójdę? 
- Tak. I mam nadzieję, że się nie obrazisz! 
- Świetnie... Ale jest jeszcze jeden problem, którego niestety nie przewidziałem!
- O nie! Jaki znowu?!
- Przecież wszyscy uważają, że historia o twoim dziadku Wawelu to legenda!
- No tak. Ale o co ci chodzi Dratewko?
- O to, że przecież mogą użyć siły przeciwko tobie Wawelu... Musimy się trzymać razem.
Dratewka, Wawel i Adaś poszli ulicą. I zauważyli dziwną rzecz…
- Wawelu! Wszyscy znają twoje imię! Wołają cię! Zapraszają cię na scenę! Patrz na baner
"Z serdecznością witamy Wawela, Wawelę i Adasia! Dwa wspaniałe smoki, które przeżyły dwie wojny!"
 - Nie wiedziałem, że ktoś wie o moim istnieniu...
 - Ja też... Ale jestem bardzo zadowolony, że nie stało się tak jak myślałeś.
Wszyscy witali dwa dzielne smoki i oczywiście Dratewkę. Cały świat pomagał opiekować się smokami... A to wszystko działo się w... Polsce!    
    
                                  

Dziwna przyjaźń

Był raz mały chłopiec. Pewnego dnia spacerował i napotkał smoka. Przestraszył się i pobiegł za krzaki, ale smok go zauważył i podszedł do chłopca. Dziecku bardzo biło serce. Smok powiedział do niego - Nie bój się. Chłopiec wyszedł nieśmiało. Smok zaczął opowiadać mu o dawnych czasach, kiedy przyjaźnił się z ludźmi, ale ci go wykorzystali. Nadszedł zmrok i chłopiec wrócił do wioski. Obiecał jednak wcześniej smokowi, że jutro wróci w to samo miejsce i posłucha dalszych opowieści.
I tak się stało… Chłopiec wrócił na drugie spotkanie. Jak rozmawiali, ojciec tego chłopca zauważył, że ten rozmawia ze smokiem i pomyślał, że smok chce go zabić. Chłopiec próbował wytłumaczyć, ale ojcu chłopca nic innego nie chodziło po głowie oprócz tego, żeby pozbyć się smoka i od tej pory ojciec pilnował chłopca. Nie pozwalał mu chodzić na spotkania ze strasznym smokiem. Za 20 lat gdy chłopiec podrósł i jego tata zmarł zapomniał o smoku. Był ubogim szewczykiem. Gdy zobaczył, że wisi ulotka na której jest napisane, że za zabicie smoka wyznaczona jest nagroda w wysokości 20$, a że brakowało mu pieniędzy - zgłosił się. Zrobił sztuczną owieczkę, którą smok miał zjeść i zginąć. Żeby to udowodnić miał przynieść jego serce… szedł, szedł i szedł tam gdzie miał spotkać smoka, aż nagle zauważył, że coś się rusza. Okazało się, że to był ten smok, lecz wtedy przypomniało mu się, że to jest jego dawny przyjaciel. Chłopiec rozpłakał się. Gdy przestał płakać opowiedział wszystko smokowi i wspólnie zaczęli rozmyślać co by tu zrobić. Nagle zauważyli świnię. Chłopiec wpadł na wspaniały pomysł, żeby zabić świnię i wziąć serce świni, lecz smok powiedział, że świnia ma za małe serce. Szewczyk poprosił smoka, by się nie martwił, wprowadzi trochę zmian i serce będzie większe. Wziął zestaw do szycia, zrobił dziurę w sercu, napchał tam trawy, uszył też łatę, żeby trawa nie wystawała. Pożegnał się miło ze smokiem. Mieszkańcy miasta uwierzyli, Szewczykowi. Powiedzieli, żeby poszedł do adresata ogłoszenia. Szewczyk dopiero wtedy zobaczył, kto jest nadawcą, przeczytał… i wybuchnął śmiechem. Przypomniał sobie, że jak był mały, to jego tata napisał ogłoszenie, bo zobaczył smoka obok niego i myślał, że chce go zabić.
Od tej pory chłopiec spotykał się codziennie ze smokiem i są najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Jeszcze nikt nie dowiedział się o ich dziwnej przyjaźni…
       
Smok Wawelski./Fot. kb. Źródło: wikipedia.org

Legenda O Smoku Wawelskim

Pewnego dnia na Wawelu pojawił się problem… Był nim smok, który porywał niewiasty (piękne dziewczyny). Wielu zamożnych rycerzy próbowało pokonać smoka, żaden nie wrócił jednak cało z polowania. Król popadał w rozpacz, bo zaczęło brakować bydła.
W jeden ze słonecznych październikowych dni do pokonania smoka zgłosił się szewczyk Dratewka. - Cóż ty robisz? Przecież tyle rycerzy w lśniących zbrojach poległo - powiedział król. - Ja i tak pójdę i spróbuję - powiedział dratewka. Król zgodził się z oporem. - Dobrze, czego ci więc trzeba? - Barana i siarki. - A nie tarczy i lśniącej zbroi? – zapytał zdziwiony król. Nie. - odparł pewnie Dratewka. Chwilę późnej Dratewka rozpruł barana, napchał barana do rozpuku siarką i postawił go przed jaskinią smoka, a sam skrył się za głazem i czekał i czekał i czekał i czekał...
W końcu przyszedł smok i zjadł barana… Potem w jego brzuchu nastąpiła ostra rewolucja i wybuchy, więc pił i pił i pił i pił i pił i pił i pił i pił... aż pękł. Dratewce za zabicie smoka całe miasto wystawiło sowitą ucztę. Król oddał mu swoją córkę za żonę, a ze skóry smoka zrobił mundury dla swojej drużyny wojów królewskich.


 Pomnik Smoka Wawelskiego./Fot. kb. Źródło: wikipedia.org
                                                                  

O skamieniałym wędrowcu

Pewnego dnia pewien starszy pan postanowił zwiedzić całą Polskę. Mieszkał w Gdańsku. Po 5 latach zwiedzania Polski myślał, że zwiedził całą. Spojrzał na mapę i powiedział do żony:
- Pomóż mi
- A w czym?
- Zdaje mi się, że nie odwiedziłem jakiejś wsi!
Żona popatrzyła na mapę, później na męża i wskazała mu na mapie Dolinę Prądnika.
Pan był bardzo stary, więc pomyślał, że warto przeżyć coś co go uszczęśliwi przed śmiercią. Gdy wyruszył w swoją podróż doszedł do celu po 4 dniach. Gdy przechodził zobaczył piękne drzewa, kwiaty, ławki i wiele innych rzeczy. Tak mu się spodobało, że postanowił zostać tu na zawsze. Bóg usłyszał jego marzenia i mu się nie spodobały, więc zamienił go w skałę. Bóg powiedział, że zostanie tu na zawsze, ale jako skała. Pewna starsza pani przechodząc obok szybko pobiegła po lekarza. Lekarz nie mógł stwierdzić co się stało. Starsza pani opowiedziała wszystko co widziała i słyszała. Lekarz stwierdził, że jego marzenia nie spodobały się Bogu i nic nie może zrobić…
Skała stoi tam do dziś i każdy może ją oglądać. Niestety nikt nie wie, jak było naprawdę…

Skamieniały wędrowiec. Fot: Jerzy Opioła. Źródło: wikipedia.org

Jak to było z Twardowskim?

Od długiego czasu trwał spór Twardowskiego z jego pomysłem. Chciał stworzyć kamień filozoficzny, który umiałby uzdrawiać, tworzyć diamenty i pieniądze. Niestety, Twardowski dostał załamania nerwowego, ponieważ skończyły mu się pieniądze na dalsze badania.
Postanowił (i tak zrobił) zawrzeć pakt z diabłem. Diabeł miał zabrać mu duszę w Rzymie. Twardowski dostał magiczne moce, dzięki którym mógł latać, uzdrawiać, robić magiczne sztuczki i wygrywać zakłady. Pewnego razu diabeł znalazł go w karczmie Rzym i zażądał duszy.
Twardowski na słowo „dusza” wskoczył na wyczarowanego koguta (w jednej z jego sztuczek) i poleciał na pluton będąc w przekonaniu, że jest na ziemskim księżycu.

4 stycznia 2016

Wycieczka do kina

Cinema City International N.V.
Logo Cinema City/
Żródło: https//www.wikipedia.org
11 grudnia 2015 roku klasy od 4 do 6 pojechały do Bonarki do Cinema City. Wyjechaliśmy o 8.00, dojechanie na miejsce zajęło nam to 20 minut.
Gdy dojechaliśmy, to weszliśmy do środka. Poszliśmy do góry i oddaliśmy kurtki do szatni. Później kupowaliśmy popcorn, cole itp.
Chwilę później poszliśmy do sali nr 13 i oglądaliśmy film "Wszystko o człowieku '' w 3D.  Jak film się skończył, to poszliśmy do sali nr 17 i oglądaliśmy film z efektami świetlnymi. Na końcu poszliśmy do sali nr 19, gdzie był film w 4D. Wrażenia były super. Po tym filmie poszliśmy ponownie do sali nr 13 i tam był wyświetlany film o chłopaku, który przepłynął sam cały świat mając 17 lat. Po tym filmie w tej samej sali słuchaliśmy opowiadania o jakiejś pani.