14 grudnia 2015

Gra w kręgle

12 grudnia 2015 r. poszłam z moim bratem i jego dziewczyną na kręgle. Na początku nie mogłam w ogóle unieść kuli. Z czasem szło mi jednak coraz lepiej. Nawet unosiłam kulę, tak jak się powinno, czyli trzema palcami.
 
Po jakimś czasie zauważyłam, że brązowe kule są lżejsze. A złota była bardzo lekka, ale była tylko jedna i kiedy potoczył ją ktoś inny trzeba było długo czekać aż przyleci do nas z powrotem. Mieliśmy tylko 2 godziny, więc z tego powodu czasami brałam brązowe. Graliśmy wszyscy przeciwko sobie i zawsze miałam trzecie miejsce na trzy możliwe. Przegrywałam, przegrywałam aż w końcu przyszła Weronika, koleżanka Filipa - mojego brata. Dała mi inną kulę - różową. Położyłam ją przed torem, tak jak mi radziła Weronika. Cofnęłam się, potem rozpędziłam i na całą kręgielnię było słychać głośny plask moich rąk uderzających o kulę. Kula rozpędzona leciała prosto do celu. Patrzę a tam ani jednej kręgli, co oznacza... STRIKE!!! Dalej grało mi się dzięki temu bardzo dobrze. Strzeliłam potem jeszcze trochę sparów. Zajęłam trzecie miejsce, tym razem na cztery.
 
Mimo, iż początki były bardzo trudne i nie mogłam unieść kuli, to ogólne wrażenie z wyjścia na kręgle było bardzo dobre. Było naprawdę fajnie.