Pewnego dnia na
Wawelu pojawił się problem… Był nim smok, który porywał niewiasty (piękne
dziewczyny). Wielu zamożnych rycerzy próbowało pokonać smoka, żaden nie wrócił jednak
cało z polowania. Król popadał w rozpacz, bo zaczęło brakować bydła.
W
jeden ze słonecznych październikowych
dni do pokonania smoka zgłosił się szewczyk Dratewka. - Cóż ty robisz? Przecież
tyle rycerzy w lśniących zbrojach poległo - powiedział król. - Ja i tak pójdę i spróbuję - powiedział dratewka. Król zgodził się z
oporem. - Dobrze, czego ci więc trzeba? - Barana i siarki. - A nie tarczy i lśniącej zbroi? – zapytał zdziwiony król.
Nie. - odparł pewnie Dratewka. Chwilę późnej Dratewka rozpruł barana, napchał barana do rozpuku siarką i postawił go przed
jaskinią smoka, a sam skrył się za głazem i czekał i czekał i czekał i czekał...
W końcu przyszedł smok
i zjadł barana… Potem w jego brzuchu nastąpiła ostra rewolucja i wybuchy,
więc pił i
pił i pił i
pił i pił i
pił i pił i
pił... aż pękł. Dratewce za zabicie smoka
całe miasto wystawiło
sowitą ucztę. Król oddał mu swoją córkę za żonę,
a ze skóry smoka zrobił mundury dla swojej drużyny wojów królewskich.
Pomnik Smoka Wawelskiego./Fot. kb. Źródło: wikipedia.org |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz