Wszyscy razem żyjemy na ziemi, ludzie i zwierzęta. Ludzie przyjaźnią się pomiędzy sobą, ale też czasami gniewają się na siebie. Mamy wielu przyjaciół, kolegów, koleżanek i wydaje nam się, że nigdy nas nie zawiodą. Ale czasami nawet najwierniejszy przyjaciel czy koleżanka potrafią nas zawieść, sprawić, że jest nam smutno. Czasem też, kiedy potrzebujemy ich pomocy, nie możemy w stu procentach na nich liczyć.
W literaturze, zarówno tej dla dorosłych, jak i tej dla dzieci, możemy przeczytać bardzo dużo na temat przyjaźni, takiej prawdziwej zarówno pomiędzy zwierzętami, jak i tej pomiędzy człowiekiem jak i zwierzęciem.
Od najmłodszych lat rodzice czytali mi różne bajki i opowiadania o zwierzętach, jednak najbardziej ze wszystkich podobała mi się książka, którą przeczytała mi mama jak byłam jeszcze małą dziewczynką. Miałam może pięć lat, ale bardzo dobrze ją pamiętam i muszę przyznać, że często do niej wracam. Książka ta to "Rogaś z doliny Roztoki", napisana przez Marię Kownacką. Opowiada ona historię małego jelonka.
Pewnego razu, w lesie na zboczu Radziejowej góry, mama sarna urodziła małego jelonka. Mama troskliwie opiekowała się swoim maleństwem, tak jak mamy ludzi opiekują się swoimi dziećmi. Nie spuszczała go z oczu. Nie pozwalała nikomu skrzywdzić dziecka. Niestety, pewnego dnia ukochana mama zginęła, zagryziona przez inne zwierzę. Jelonek pozostał sam na świecie. Błąkał się bezradnie po lesie, nie wiedział gdzie się podziać, skąd wziąć pożywienie. Nagle usłyszał kroki. Był to stary drwal, który wracał do domu. Znalazł małego i zabrał go do leśniczówki. Dzieci leśniczego, a szczególnie dziewczynka Rózia, bardzo się ucieszyły na widok jelonka. Karmiły maleństwo mlekiem z butelki, otulały do snu i prawdziwie go pokochały. Opiekowały się nim, jak młodszym braciszkiem. Rogaś rósł i rósł, z dnia na dzień stawał się coraz większy. Jego sierść zmieniała kolor z brązowej na srebrną. Zimą Rogaś bawił się z dziećmi na śniegu, a w nocy zakopywał się w białym puchu niczym pod kołderką. Pewnego dnia, gdy wszyscy spali, Rogaś wyczuł watahę wilków i podniósł alarm. Domownicy byli bardzo wdzięczni jelonkowi, za to co zrobił, uratował gospodarstwo, wilki wyrządzały bardzo wiele szkód. Notorycznie porywały owoce, a broniące stada psy bez skrupułów zagryzały. Rogi jelonka stawały się coraz większe. Używał ich jednak do wielu psot, co nie podobało się gospodarzom. Pomimo iż rodzina bardzo go kochała, jego złe zachowanie przysparzało kłopotów i doprowadziło do tego, że musieli jelonka odprowadzić do lasu. Zwierzę jednak było tak związane z rodziną, że cały czas wracało z powrotem na ich podwórze. Przecież to właśnie ta rodzina była jego jedyną prawdziwą rodziną jaką miał po śmierci mamy. Ale skoro cały czas odprowadzali go do tego lasu, to w końcu w nim pozostał. Dzieciom było bardzo smutno, a szczególnie Rózi. Pewnego dnia dzieci wybrały się na grzybobranie. Zgubiły drogę i wtedy spotkały ukochanego jelonka. Rozpoznały go po charakterystycznej białej łatce na prawym boku. Jelonek szczęśliwy ze spotkania z dziećmi, wyprowadził je z gęstwiny i pomógł wrócić do domu.
Prawdziwy przyjaciel, kochany zwierzaczek. Nie raz pomógł gospodarzom wydostać się z opresji, i chociaż wiele psocił, kochali go wszyscy. Pomiędzy opiekunami jelonka, a szczególnie dziećmi wywiązała się prawdziwa więź przyjaźni. Jelonek przez cały czas był wierny rodzinie, jednak dorósł i powinien mieszkać tam, gdzie czuł się najlepiej, w swoim naturalnym środowisku czyli w lesie. Nigdy jednak nie zapomniał o swojej ludzkiej rodzinie, tej która go wychowała i pokochała szczerym sercem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz